Rano mam dobry nastrój, idę do szkoły i noszę tam maskę, uśmiecham się; chociaż wcale mi nie do śmiechu. W domu nastrój się zmienia i popadam w rozpacz. Rodzice się kłócą. Chcę mieć jeszcze chłopaka, który by mnie wspierał. Najlepiej z kościoła, może z oazy. Ale jak pójdę na oazę, znowu będę sama. W dodatku jestem bardzo wrażliwa i byle głupota wprowadza mnie w stan smutku i zamykam się w swoim świecie, w którym już od długiego czasu wymyślam sobie historyjki o chorobie i śmierci, samotności i przemocy. Rożne scenariusze. Mam bardzo zaniżoną samoocenę, nie akceptuję siebie. W dodatku brak mi zrozumienia właśnie w rodzinie. Wierzę, że Bóg, mama i babcia mnie kochają, ale zaczynam wątpić w przyjaźń i że kiedyś poznam cudownego chłopaka. Czasami chcę odejść już z tego świata i zostawić to wszystko. 14-latka
Mam mały kłopot z chłopakami i przyjaciółką. Mnóstwo chłopaków odprowadza ją do domu, drocząc się z nią. Ma chłopaka, z którym dużo rozmawia. Ja nie mam z jakim chłopakiem tak porozmawiać, nikt mnie nie odprowadza do domu. Nie wiem, czy powód w tym, że większość osób mieszka tam, gdzie ona, ale sądzę, że jeślibym się komuś podobała, to miejsce zamieszkania nie miałoby znaczenia. Poczułam się nieatrakcyjna. Przyjaciółka mówiła jeszcze, że od razu wyciągam pochopne wnioski, co do tego, kto mi się podoba, że uśmiech czy spojrzenie za wiele dla mnie znaczą. Nie wiem, czy jest zazdrosna, czy to ja przesadzam. Szóstoklasistka
Zmiany, które planuję w swoim życiu w tym roku zaczęłam od wielkich porządków w pokoju. Ale w tym roku to nie tylko układanie, ale przede wszystkim wyrzucanie. Stare zeszyty, do których i tak nigdy nie zajrzę, niepotrzebne podręczniki, mnóstwo drobiazgów. Spakowałam nawet moje pluszaki, niepotrzebne od dawna zabawki i cieszę się, bo zyskuję coraz więcej przestrzeni, powietrza, robi się w moim pokoju przejrzyście. Teraz czas na zdrowe żywienie. Licealistka
Jestem przeciętną dziewczyną, ani piękność, ani brzydka. Uczę się w miarę dobrze. Marzę, by w gimnazjum zbliżyć się z chłopakami, by poznać jakiegoś wartościowego. Jednak obawiam się, że wymalowane, głośne i wyzywające dziewczyny zgarną wszystkich i taką jak ja nikt się nie zainteresuje. One są pewne siebie, wszystko kręci się wokół nich. Co mam w sobie zmienić? 13-latka
Od roku koleguję się z przesympatyczną dziewczyną „proliferką”. Ona "zaraziła" mnie miłością do życia. Kiedyś nie zdawałam sobie czym jest aborcja, wiedziałam tylko, że to złe od rodziców i w zasadzie nigdy się tym ni interesowałam. Ona uświadomiła mi wiele spraw. Przez jakiś czas działałam w młodych pro life w mojej parafii. Te spotkania dały mi dużo do myślenia i zmieniły mój podgląd na świat. Czuję, jak Duch Święty pcha mnie i daje odwagę i chęć do zmieniania świata. Ale wiem, że muszę zacząć od samej siebie. A w wolontariacie będę w tym roku działała…. Gimnazjalistka
Początek roku już się zaczął, a ja się zaczęłam trochę martwić. Prawdę mówiąc, klasę mam chyba w porządku, ludzie wydają się sympatyczni, przynajmniej niektórzy i ogólnie pozytywnie ich odbieram. W gimnazjum też miałam świetną klasę i naprawdę dobrych przyjaciół. Jednak jestem taką osobą, która nie pali, nie pije, nie imprezuje itd. Jestem z tego dumna, uważam, że żeby się bawić wcale nie potrzeba litrów wódki itp., ale mam u siebie osoby, które prowadzą taki tryb życia i boję się, że mnie nie zaakceptują. A lubię mieć dobre kontakty z innymi, bo wiadomo, to i poprawia humor i wtedy aż się chce chodzić do szkoły, gdy ma się też dla kogo to robić, nie tylko dla samej nauki. W dodatku, jestem spokojną dziewczyną, nie lubię imprez, bawię się w określonym towarzystwie, mam swoje poczucie humoru, które znają moi przyjaciele i które ich bawi....
Nawiązuję do listów innych czytelników, którzy się martwią swoją nieśmiałością i zamknięciem w sobie. Powiem tak: nawet ktoś na pozór przebojowy ma swoje chwile słabości i też się boi, wiem z doświadczenia, dlatego nie ma co się załamywać. To wszystko jest częścią życia. A przebojowość i krzykliwość nie zawsze idzie w parze z dobrym charakterem. Jak się jest dobrym dla ludzi i zawsze uśmiechniętym, można zostać bardziej zauważonym niż te wszystkie osoby, które usilnie próbują zwrócić na siebie uwagę. Przyznam szczerze, że zmiany w moim charakterze niczemu nie szkodzą, wciąż umiem postawić na swoim czy zacząć rozmowę itd. Czuję się przez ten spokój taka bardziej...głupio to brzmi… ale dorosła.Ani alkohol, ani przechwalanie się, ile to się nie wypiło nie świadczy o dojrzałości, przeciwnie.
Kiedyś byłam bardzo pewna siebie, teraz siedzę cicho jak szara myszka. Gdy mam iść do odpowiedzi, jąkam się i szybko mówię. Pracuję nad tym i idzie mi coraz lepiej. Mój paraliżujący strach przed szkołą wiąże się z matematyką. Nigdy nie byłam orłem ale w gimnazjum zaczęły się problemy. Miałam 2 na półrocze. Mam problemy z liczeniem w myślach. Mam też problemy z ortografią i zbyt często się " przejęzyczam ". Ukrywałam to spory czas, bo się tego wstydziłam. Pewnego razu powiedziałam o tym koleżance, która jest dyslektyczką i dysortograficzką. Doradziła mi udanie się na testy. Bałam się powiedzieć rodzicom, ale przyjęli to dobrze i już mam termin. Gimnazjalistka
Boję się wrócić do szkoły. Nie wiem, jak przeżyję tam kolejny rok. Wiem, że raczej nie ma wyjścia, ale jak znosić po raz kolejny te same porażki? Wiem, że nie jestem idealna. ale czy nawet jeśli ktoś nie wygląda tak jak inni, nie świeci urodą ani nie ma najwyższego polotu w nauce, nie ubliża innym i nie udaje na siłę kogoś innego, musi być za raz wyśmiany? Czy trzeba mu dokuczać na każdym roku i wyzywać od najgorszych? Przez tamten rok miałam dosyć, a teraz czekają jeszcze dwa lata. Czuję się źle sama ze sobą, nie wiem co z tym zrobić. Nie chodzi tu tylko o wygląd, z którym próbuję coś zrobić. Jeśli chodzi o ćwiczenia, to mam słomiany zapał. Do tego moje głupie zachowanie, nieśmiałość i brak własnego zdania. Większość czasu siedzę w Internecie. Chciałabym się zmienić albo COŚ zmienić. Gimnazjalistka
Czasami się wkurzam, gdy babcia z mamą mi wmawiają, że trzeba być pokornym, nie buntować się, cicho i z pokorą znosić ciężary, lękać się współczesnego świata. Nie będę nadstawiał drugiego policzka, będę walczył. Nie wierzę, że muzyka młodzieżowa ma na nas zły wpływ, nie zauważyłem. Złego wpływu nie widzę też w różnych książkach, za to widzę zło u tych, którzy żadnej książki w ręku nie mieli. Szanuję ludzi o innych poglądach, ale żądam też szacunku dla mojej wiary. Licealista