Ocalony dzięki niemu Franciszek Gajowniczek dożył dnia, w którym Kościół wyniósł ojca Maksymiliana na ołtarze.
Liturgiczna Służba Ołtarza działająca przy parafii Zbuczyn w Diecezji Siedleckiej przeżywała w ciągu minionych niedziel szczególne i podniosłe uroczystości.
Na ołtarzu stoi Najświętszy Sakrament. Przed Nim grupka chłopców myje sobie nawzajem nogi. Wielki Czwartek? Nie, zwykła sobota, zbiórka ministrantów.
Dlaczego gaśnie wieczna lampka przy tabernakulum? Dlaczego z ołtarza znika obrus? Dlaczego przed kościołem płonie ognisko?
Dopiero jako mąż razem z żoną usiadł w ławce kościelnej. Wcześniej zawsze służył. Nie umiał odnaleźć się z drugiej strony ołtarza.
Od lat jest dziennikarzem telewizyjnym. Posługę przy ołtarzu rozpoczął w 1997 roku. Ministrantem był niemal przez 20 lat.
Najpierw służył przy ołtarzu w kościele Matki Boskiej Różańcowej w Świętochłowicach- -Chropaczowie. Potem w Watykanie, u boku św. Jana Pawła II.
Mieszkają na Wyspach, ale kochają Polskę. Biegle mówią po angielsku i po polsku. By służyć przy ołtarzu, pokonują dziesiątki kilometrów.
Cały dzień kręcili na rowerach po Ukrainie. Gdy zapadł zmrok, stwierdzili: „Kręcimy dalej!”. Przy ołtarzu też są zgrani… grają przecież w jednym klubie.
– Na Mszy stoi bardzo blisko. Nie spuszcza wzroku z ołtarza. Ręce ma złożone jak mały aniołek. Niewiarygodne jak na jego wiek – przyznaje ksiądz Józef.