Działają tam, gdzie nie poradziłyby sobie zwykłe jednostki. Trafiają tu najlepsi z najlepszych.
Zależało mu na Rzeczpospolitej, a nie na sławie. Dziś jego imię sławi hymn Rzeczpospolitej.
Wzdłuż domu ustawia się spora kolejka. Jest tuż po dziesiątej. Będą tak stać jeszcze ponad godzinę. Aż z klasztoru zacznie się unosić smakowity zapach zupy.
Nagle wszystko zaczęło się kołysać. Monitory w hali lotów jak wahadła chybotały nad jego głową. „To trzęsienie ziemi” – powiedział ktoś obok. Nie było ucieczki.
Skuterem pędzi na lotnisko. Przesiada się na samolot. Serialowej roli uczy się w drodze do… Azji.