Potop w dźwiękach werbli, huku armat i szczęku broni zalewał miasto po mieście. Wielka Rzeczpospolita nawet nie chciała się bronić.
Szczęk oręża, krzyki rannych, tętent kopyt i gwar biesiady. Dźwięki znane każdemu rycerzowi.
Jasna Góra nie powinna była stawiać oporu. Nie broniło się oblężonych twierdz, gdy nie było nadziei na odsiecz. Ale to nie była taka twierdza, jak inne, a i odsiecz nie była taka, jaką zwykłe fortece mogły otrzymać.
Lina napina się coraz bardziej. Po chwili z mętnej wody wyłania się stalowy wrak. Oblepione mułem koła i resztki pancerza.
Przymusił mnie św. Jacek, bym go lepiej poznała. Tak, tak. Nie przesadzam ani trochę. I na dodatek czekał cierpliwie na odpowiednią chwilę. Co jakiś czas tylko otwierał mi oczy i pokazywał różne miejsca, które o jego życiu mi przypominały.
Chciał we wszystkim naśladować Jezusa. Kiedy wstępował na tron, nie wiedział, że wkrótce z władcy imperium stanie się wygnańcem bez ojczyzny i umrze w nędzy. Ale swojemu postanowieniu pozostał wierny.
Dawno temu, gdy byłem młody, kupiłem kalendarz z malarstwem Alfonsa Muchy.