Tłumy widzów obejrzały defiladę w Święto Wojska Polskiego
Był wieczór 23 czerwca 1565 roku. Słońce skryło się za linią horyzontu. Od strony morza powiał wreszcie chłodniejszy wiatr, studząc rozpalone czoła najdzielniejszych rycerzy chrześcijaństwa.
Jezus powiedział: Z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.(Łk 21,5-19) Z powodu Jezusa można nawet ponieść śmierć, ale nigdy szkodę.
Błysk fleszy, kolorowe światła i tłum fanów. Wszystko, jak na uroczystej gali z udziałem największych sław. Tyle tylko, że Brad Pitt, David Beckham a nawet królowa Elżbieta II patrzą cały czas w tym samym kierunku a woskowy uśmiech nie schodzi z ich twarzy.
A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą” (Mk 1, 27) Moc otrzymuje ten, kto szuka Jezusa, a nie ten, kto szuka mocy.
Chciał być mechanikiem. Został stolarzem. Teraz jest księdzem. Pracuje jako misjonarz w Papui Nowej Gwinei.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.(Mt 1,18-24) Józef miał łatwe zadanie – robić to, co mu Bóg powiedział. I to jest najtrudniejsze.
Żyli w domach z kamienia, na stokach stromych kanionów. Na skałach malowali sceny polowania na bizony i jelenie.