Z okazji mistrzostw w piłce nożnej postanowiłem sfałszować dla Was jakiś obraz o tematyce sportowej. Nazywa się „Kłótnia przy kartach”. – Gdzie tu sport? – spytacie.
Michaił Niestierow (1862–1942), „Widzenie chłopca Bartłomieja”, 1889–1890 Galeria Trietiakowska
W drugim miesiącu ciąży lekarze zauważyli blisko poczętego dziecka wielki guz. Joanna wiedziała, co to oznacza. Była lekarzem. – Co robimy? – zapytał profesor. – Ratujemy panią czy dziecko? Nie miała wątpliwości. – Ratujcie dziecko – odpowiedziała.
Wyobrażacie sobie, smoki moje, że kiedyś nie było komputerów? I to nie tylko w plejstocenie, ale nawet jeszcze za życia waszych rodziców.
Od dzieciństwa zachwycał mnie ten obraz. Nawet nie umiałem powiedzieć, co mi się w nim tak podoba, ale się podobało. Niby niewiele się tu dzieje, właściwie nic, no bo Pan Jezus siedzi nieruchomo.
Beczułka, fajne nazwisko, nie? Po włosku brzmi poważniej: Botticelli. Ale znaczy to samo.
Robi wrażenie, co? Jak sobie człowiek pomyśli, że mógłby się znaleźć w takiej sytuacji… No, prawdopodobnie za długo byśmy nie myśleli, w każdym razie nie w naszej ziemskiej powłoce, bo szybko by ją te lwy skonsumowały.
Emigracja przez Atlantyk zazwyczaj działała w jedną stronę – z Europy do Ameryki. W drugą stronę raczej rzadko.