Chodzą gęsiego, ratowały miasto, są wierne i smaczne, i… swój język mają.
Do portu na wyspie Saint Lucia zawinął nadpalony i pokryty popiołem wrak statku. Skąd przybywacie? – zapytali przerażeni ludzie. – Z piekła – odpowiedział kapitan.
60 uderzeń na minutę... To nie tętno bicia serca. W takim tempie tenisiści stołowi zdobywają medale.
Okna kamienicy, w której mieszkała, wychodziły na ogród otoczony wysokim murem. Mała Beata siadała na parapecie i zastanawiała się, co za nim jest. Dla małych oczu tam zaczynał się wielki świat…
Książki, zeszyty, torby, chusteczki, a nawet pieniądze. Wszystko z papieru. Dawniej był on towarem drogim i luksusowym.
Codziennie ma w nogach około pięćdziesięciu kilometrów. Nie ma komórki ani GPS-u. Idzie z Brazylii do Hiszpanii.
Gdy usłyszał diagnozę, od razu stwierdził: „podnoszę rękawicę i będę walczył”.
Jeden anioł strzela gola. Drugi wciąga na linie alpinistę. A trzeci odpoczywa pod parasolem. Gdzie? W szkole w maleńkiej Zawadzie.
Razem śpiewają, jedzą spaghetti. Nie znają języków obcych, a dogadują się bez problemu. Przyjaźnie kilkulatków zawarte podczas wspólnej zabawy trwają nieraz do końca życia.
Nowoczesny, super luksusowy i ogromny. Najsłynniejszy statek świata. Najsłynniejszy dlatego, że… zatonął.