Zatonął 90 lat temu na jeziorze podczas burzy. Na dno zabrał 16 osób, stado krów i pięknego chevroleta.
Stado siedmiu żubrów, które trafiły niedawno do zagrody adaptacyjnej w Puszczy Augustowskiej, jest od czwartku na wolności.
Przez piaskowe burze, malaryczne bagna, lasy pełne jadowitych węży, sawanny, gdzie polują stada lwów, jechał Kazik na starym rowerze.
Kiedy ruszają, ziemia w pobliżu drży. Zwykle jadą stadami, więc obserwator nie słyszy własnych myśli. Grzmot silników, chrzęst miażdżonego skalnego rumoszu zagłusza wszystko.
Mają dwa miesiące, ich matka 39 lat. Urodziły się w Parku Narodowym Amboseli, na południowym wschodzie Kenii i trzymają się blisko swojego stada liczącego 40 osobników.
Gorące źródła z wodą w kolorach tęczy, błotne wulkany, gejzery wyrzucające pióropusze wody, a na rozległych, zielonych łąkach stada bizonów i jeleni, które nie uciekają na widok człowieka.
Nad pas startowy nadlatuje stado ptaków. Z terenowego auta wysiada sokolnik, wypuszcza drapieżnego sokoła i ptactwo ucieka gdzie pieprz rośnie. Sokół spokojnie wraca na rękawicę swojego opiekuna.
Dobry tropiciel po tropach i śladach rozpoznaje, jakie zwierzę je pozostawiło, potrafi określić jego płeć, stan zdrowia, cechy szczególne, pozycję w stadzie, a nawet czas, jaki minął od pojawienia się zwierzęcia.
Jezus powiedział: „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne”.(J 10,27–28) Pasterz oddał swoje życie, by mogło przeżyć całe stado.
Drewniane domki w kształcie indiańskich tipi, skandynawska muzyka, stado danieli pasące się za płotem i łąki bez żadnych domów aż po horyzont. Tak wygląda królestwo Andrzeja Woźniaka i jego podopiecznych: reniferów, danieli, dzików, królików.