Kiedyś kutry rybackie poławiały tam jesiotra. Dziś to groźna, wielka pustynia.
Tropikalny las, bujna zieleń i zwierzęta przechadzające się w słońcu. Kilka tysięcy metrów wyżej śnieg i temperatura dochodząca do minus dwudziestu stopni.
Żłób wypełniony sianem posłużył Jezusowi za miejsce do spania. Wśród zwierząt narodził się Bóg.
Potarty czy palony, zawsze pachnie lasem iglastym. Tam zaczyna się jego historia.
Jest jak zjawa. Mało kto go widział, a na pewno nikt nie słyszał.
Dlaczego warto być w górach wcześnie rano? Bo wtedy najłatwiej o spotkanie z najbardziej charakterystycznym czworonożnym mieszkańcem tatrzańskich turni.
Czy to afrykański busz? A może amerykańskie prerie? Nie, to polski las! A w nim pomiędzy świerkami i sosnami pomykają szakal złocisty, amerykański żółw czerwonolicy, szop pracz czy jenot.
Gorące źródła z wodą w kolorach tęczy, błotne wulkany, gejzery wyrzucające pióropusze wody, a na rozległych, zielonych łąkach stada bizonów i jeleni, które nie uciekają na widok człowieka.
Przy stwarzaniu świata Bóg nie powiedział ostatniego słowa. Stało się to w czasach ostatecznych. Mamy szczęście, bo żyjemy właśnie w tych czasach.