A gdyby tak na serio pobujać w obłokach? Położyć się na pierzynie z chmur i popatrzeć na świat z góry? Czym są tak zmienne i kapryśne kłębowiska nieustannie przesuwające się na niebie?
Potwór jak z kosmosu gramolił się z dna zbiornika w kierunku suchego lądu. Był niewielki, ale fascynujący. Miał rybi ogon, żabie stopy i kształt jaszczura, choć pobieżny rzut oka wykluczał gada.
Świecą, ale nie grzeją. Niektóre potrafią oświetlić pokój jak żarówka.
Jest jak zjawa. Mało kto go widział, a na pewno nikt nie słyszał.
Dlaczego warto być w górach wcześnie rano? Bo wtedy najłatwiej o spotkanie z najbardziej charakterystycznym czworonożnym mieszkańcem tatrzańskich turni.
Czy to afrykański busz? A może amerykańskie prerie? Nie, to polski las! A w nim pomiędzy świerkami i sosnami pomykają szakal złocisty, amerykański żółw czerwonolicy, szop pracz czy jenot.
Gorące źródła z wodą w kolorach tęczy, błotne wulkany, gejzery wyrzucające pióropusze wody, a na rozległych, zielonych łąkach stada bizonów i jeleni, które nie uciekają na widok człowieka.
Przy stwarzaniu świata Bóg nie powiedział ostatniego słowa. Stało się to w czasach ostatecznych. Mamy szczęście, bo żyjemy właśnie w tych czasach.
Na wzgórzu przygotowują ognisko. Helena, Róża, Natalia i Julia będą składać ważne przyrzeczenie. Ciszę przerywa tylko trzask płonącego drewna.