Koci dylemat
Rok temu urodziły mi się 3 najdroższe, najukochańsze w świecie kotki. Kocica umarła. Ale mieszkam z babcią, która nie lubi zwierząt i pozwoliła mi zostawić dwa koty, a jednego oddać. Nie chciałam tego, ale po kilku miesiącach walk oddałam jedną koteczkę. To było jakieś pół roku temu. Od tego czasu chociaż przyzwyczaiłam się, że jej nie ma, mimo to jest mi przykro, śni mi się. Aż tu nagle zupełnie przypadkiem zobaczyłam ją na pewnym podwórku. Zawołałam ją, podeszła do mnie, obwąchała, myślę, że mnie poznała. Od tego czasu z jednej strony się cieszę, bo wygląda zdrowo i ślicznie, a z drugiej - i tu mam ten koszmarny dylemat - mam ochotę ją po kryjomu zabrać. Ale boję się grzechu. Kocham tę kotkę, nie chciałam jej oddawać. To moje kochane zwierzątko, którego pozbyłam się pod wpływem strachu i szantażu, że babcia sama się z nimi rozprawi.
Miłośniczka kotów