Nie upominaj, pracuj nad sobą
Przez pewien czas byłem w złym towarzystwie. Kląłem, marnowałem czas, wyśmiewałem się z ludzi, przeszkadzałem na lekcjach religii. Po wakacjach koledzy mnie odrzucili. Zrozumiałem swoje błędy, zmieniłem się. Mam oparcie w rodzinie, katechetce, księdzu. Czuję, że już jest czas, abym upominał dawnych kolegów. Czuję się jak prorok. Nawet kosztem prześladowania mógłbym to robić. Co Pani o tym sądzi? Czy to tylko efekty dorastania, czy może już powołanie do prorokowania?
Gimnazjalista