Zielony, wszystko widzi i nie ma… kierowcy. Pierwszy polski minibus autonomiczny.
Pęd powietrza, szum wiatru i śniegu pod płozami oraz bajkowe widoki.
Prosty, zwykły i genialnie zaprojektowany. Zapina ubrania, jednak bez pętelki lub wzmocnionej dziurki byłby tylko ozdobą.
Otwierają się drzwi, do szkoły wchodzi nastolatek. Wita go długi szpaler uczniów i nauczycieli oraz burza serdecznych oklasków. Powitanie prawdziwie królewskie.
Tysiące wzorów, kolorów, kształtów. Szklane, lustrzane, niepowtarzalne. Wszystkie ręcznie robione.
Pozaginany, ostry, kanciasty. Po prostu samochód origami.
Ich szybkość sprawiła, że zaczęto poruszać się sprawniej. Ich siła sprawiła, że przewożono więcej.
Świecą, ale nie grzeją. Niektóre potrafią oświetlić pokój jak żarówka.
Potarty czy palony, zawsze pachnie lasem iglastym. Tam zaczyna się jego historia.
Zaczęło się od wybuchu wulkanu i niewielkiej szczeliny. Teraz rów ma 60 km długości i rośnie w niespotykanie szybkim tempie.