piątek, 27 października, 2006 r.

publikacja 26.10.2006 22:23

Hau, to ja!
Ledwo dzieci wróciły ze szkoły, a już babcia miała dla nich sto poleceń. Bardzo mi to odpowiadało. Trzy razy biegałem z Kubą do sklepu. Dwa razy z Pauliną. Do tego zmiatanie liści, które opadają teraz jak szalone. Trochę goniłem Funię, ale dla żartu, chyba się nie gniewała. W kuchni babcia wyczarowała kolejne wspaniałe zapachy. Pierogi smakują mi bardziej niż pokarm z puszki, zapewniam Was. Niestety, babcia nas pożegnała, dziadek już dzwonił, że tęskni. Pod wieczór zrobiła się jakś nerwowa atmosfera. Pani wciąż podchodziła do okna, a Kuba i Paulina rozmawiali o tym, że w samolocie trzeba mieć wyłączone komórki i dlatego tato nie dzwoni. Nagle mój psi instynkt kazał mi natychmiast wyjść na dwór, czułem, że Pan jest blisko. Wściekle drapałem drzwi, więc mnie wypuścili. Siadłem przy furtce, podniosłem łeb i węszyłem. No i co? Podjechała taksówka, a nie samolot! Odtańczyłem taniec powitalny, a potem spokojnie patrzyłem, jak wszyscy się cieszą. Dowodzenie naszym stadem uznałem za zakończone, chociaż dzięki babci nie namęczyłem się za bardzo. Cześć. Tobi.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..