nasze media Mały Gość 04/2024

Agata Kwarciany, kl. IV, Gliwice

dodane 27.11.2007 17:48

Krasnal spod bzu


- Kotku, kociaczku! Kici, kici! Zaczekaj! Auć! – krzyczałam, biegnąc przez trawnik w ogródku za kotem od sąsiadów. Jednak nie złapałam go, ale tego zająca z powiedzonka to miałam w garści, czyli się wywróciłam.
A w to, co zobaczyłam, leżąc na trawie (dobrze, że nie na chodniku) po wywróceniu, chyba nikt nie uwierzy. No, może jakaś Maria Konopnicka czy „nałogowy” czytelnik książek science-fiction, bo normalny człowiek to raczej nie. Tak więc leżałam na trawie i dokładnie przed moim nosem stał krasnoludek. Koszałek-Opałek jak żywy.
Miał zieloną czapeczkę przypominającą stożek, czerwoną koszulę, zieloną kamizelkę (mam taka samą), czerwone spodnie, zielone butki, jak te z „Pumy”. Ten dziesięciocentymetrowy skrzat patrzył się na mnie, jakbym była ufoludkiem czy yeti. Nie ukrywam, że ja też się na niego tak patrzyłam. Zamrugałam oczami – stoi, uszczypnęłam się – dalej stoi, potrząsnęłam głową – dalej stoi i się na mnie gapi.
- No dobrze. To ty stój tu, idź, rób co chcesz. Uważaj, żebym cię nie zgniotła. Cześć . Idę. – powiedziałam, już miałam wstawać, a krasnoludek poruszył ustami, jakby chciał mi coś powiedzieć – Nie wysilaj się. I tak cię nie słyszę. – wtedy on podbiegł do mojego ucha i powiedział:
- Nie odchodź, może się zaprzyjaźnimy. Ja jestem Florek. A ty?
- Agata. Gdzie ty mieszkasz?
- A, tam pod bzem.
- Pod bzem?! Myślałam, że tam mieszkają koty.
- To źle myślałaś. Tam mieszka cała moja rodzinka. Mama, tata, brat, siostrzyczki, babcia z dziadkiem, dwóch wujków i ciocia. Uprzedzając twoje następne pytanie, czyli: co wy tam robicie?- powiem: prowadzimy ośrodek pomocy dla bezdomnych myszek i chorych ptaszków. Nasz ośrodek leczy teraz około dziesięciu ptaków i dwudziestu myszek. Poza tym nasza rodzinka zajmuje się zakopywaniem skarbu na końcu tęczy. Ty nie wiesz, jakie to jest trudne! Jak tylko się tęcza pojawi, musisz lecieć w miejsce, gdzie zakopałaś ostatnio, jeszcze musisz pamiętać, gdzie to było, odkopać, zakopać na końcu nowej tęczy i jeszcze jeżeli kończy się na asfalcie, to wykopiesz na nim dziurę, a potem musisz ją załatać!
- Skarb? Zaprowadź mnie do niego!
- Nooo…dobrze – powiedział ostrożnie – ale nie możesz całego skarbu zatrzymać dla siebie. Uprzedzam, że jest go bardzo dużo, złote monety, naszyjniki z turkusami, pierścienie z brylantami.
- Dobrze, dobrze, ale powiedz gdzie on jest?
- Hmm… o ile dobrze pamiętam, to tęcza ostatnio kończyła się tam! – wskazał na krzew hortensji.
- Łał! U mnie w ogrodzie?! Lecę po łopatę!
- Ale… - więcej nie słyszałam, bo pobiegłam.
Przyszłam z powrotem ciągnąc ją za sobą. Od razu rzuciłam się na krzew hortensji i zaczęłam rozkopywać calutką ziemię pod nim, ale nic. Dokoła hortensji piętrzyły się góry z ziemi, tworząc „okopy”. Dziura miała pół metra głębokości, a ja całkiem ubrudzone spodnie. Tylko, że skarbu „ani widu, ani słychu”. Już pomyślałam, że Florek mnie okłamuje, żeby nikomu nie dać skarbu. W pewnym momencie poczułam, ze coś mnie ciągnie za nogawkę od spodni. To był Florek. Kucnęłam, a on mi powiedział:
- Nie widzisz skarbu? Tam jest – powiedział i wskazał jeden z kopców ziemi.
- Niestety, nie widzę, podejdź tam i mi go pokaż.
Florek podszedł do wskazanego miejsca i podniósł jakąś skrzynkę o wielkości dużego naparstka. Otworzył ją, w środku były monety małe jak okruszki chleba, pierścionki z maciupeńkimi brylantami, które wejdą tylko na bardzo cienki patyczek i naszyjniki z sznurkami na pół centymetra.
- To jest skarb dla krasnoludków, nie dla ludzi – powiedział skrzat.
Tak skończyła się moja przygoda z Florkiem, ale miałam też następne. Florek został moim przyjacielem, a ja przestałam patrzeć na krasnoludki, jak na UFO.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..