nasze media Mały Gość 04/2024
dodane 14.05.2020 09:32

Wieczorna modlitwa

Stefek obudził się w środku nocy i zobaczył, że ojciec nie śpi, tylko klęczy przed obrazem Matki Bożej. „Tatuś musi bardzo kochać Matkę Bożą” – pomyślał. „Pewnie teraz daje Jej róże. Ja też chcę dać Maryi piękną różę…”.

Każdy dzień rodzina przyszłego prymasa Polski kończyła wspólną modlitwą. Po kolacji zbierali się wszyscy w stołowym pokoju, w którym wisiały obrazy Matki Bożej Częstochowskiej, Matki Bożej Ostrobramskiej i Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Pewnego razu Stefek zapytał ojca, wskazując palcem na wiszące obrazy Maryi: – Myślałem, że Matka Boża jest jedna. A tu wiszą trzy? Tata uśmiechnął się. – Dobrze myślałeś, synku. To są tylko różne wizerunki tej samej Maryi. Nastusiu, zapal świeczkę – poprosił. Dziewczynka wstała i spełniła prośbę. Następnie tata umoczył palce w kropielniczce ze święconą wodą i przeżegnał się. Widząc to, młodsza siostrzyczka Stefka zapytała: – Dlaczego tatuś tak robi? – Tak trzeba, Stasiu – odpowiedział krótko. Dziewczynka, zadowolona z takiej odpowiedzi, pytała dalej: – A czy to – wskazała palcem na obraz wiszący obok – to też Maryja? – Nie, to papież Leon XIII, córeńko. – A dlaczego tutaj wisi? Czy on jest święty? – wtrąciła się Nastusia. – Rzeczywiście był to bardzo świątobliwy człowiek. Nazywano go apostołem Różańca. Wzywał wszystkich wierzących do odmawiania tej modlitwy. A do Litanii Loretańskiej dodał wezwanie: „Królowo różańca świętego – módl się za nami”. Bardzo kochał Matkę Bożą. – Tatusiu, a dlaczego my codziennie odmawiamy Różaniec? – spytała mała Stasia. – Bo widzisz, Stasiu, kiedy odmawiamy „Ojcze nasz”, „Zdrowaś, Maryjo” i „Wierzę w Boga”, to tak, jakbyśmy mówili, że kochamy Pana Boga i Jego Matkę. Ty, choć dobrze wiesz, że cię kochamy, ciągle dopytujesz się, czy na pewno. Panu Jezusowi i Maryi też powinniśmy to powtarzać. – Dlaczego? – nie dawała spokoju. – Hm... hm... – zbierał myśli pan Stanisław, skubiąc wąsa. Zawsze tak robił, gdy starał się dzieciom odpowiedzieć jak najprościej na trudne pytania. Po kilku chwilach odezwał się: – Powiedz mi, Stasiu, co robi mama, gdy jej przynosisz kwiatki? – Całuje mnie w główkę i mówi, że jestem kochaną córeńką. – A czemu zbierasz dla niej kwiatki? – pytał dalej. – Bo lubię… i… bo jest najukochańsza na świecie… i chcę, żeby się cieszyła z niespodzianki... – A gdybyś już nigdy więcej nie podarowała mamie żadnego kwiatka, to co? Czy przestanie cię kochać? Stasia zmarszczyła brwi i namyślała się przez chwilę. – Mamusia zawsze będzie mnie kochać! Ale będzie smutna, bo mamusia lubi, jak jej przynoszę kwiatki. – Widzisz, tak samo jest z modlitwą... Pewien święty kiedyś powiedział, że każdy odmówiony paciorek Różańca to jakby podarowana Maryi róża. Zresztą Różaniec wziął nazwę od róży. Jeden paciorek – jedna róża, dziesięć zdrowasiek – dziesięć róż. Pomyśl, jaki duży bukiet możemy ofiarować Matce Bożej, odmawiając cały Różaniec. Kiedy rozważamy tajemnice, lepiej poznajemy Pana Jezusa i Jego Matkę. Kryją one w sobie największe prawdy naszej wiary. Dlatego kiedyś, gdy niewielu ludzi umiało czytać i tylko w kościele słuchano słów Pisma Świętego, mówiło się, że Różaniec to Biblia dla ubogich, bo każdy mógł go odmawiać i rozważać jego tajemnice. Modlitwa różańcowa jest wyjątkowo skuteczną modlitwą. W kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie włoski artysta Michał Anioł namalował na ścianie ogromny fresk pod tytułem „Sąd Ostateczny”. Jest tam scena, w której anioł Boży wyciąga człowieka z przepaści właśnie na różańcu. Tak więc modlitwa ta jest ratunkiem dla grzeszników. – A kto ją wymyślił? – dopytywała córka. – Tradycja podaje, że Matka Boża ukazała się świętemu Dominikowi i nauczyła go jej. Od tamtego czasu święty Dominik pouczał ludzi, aby modlili się na różańcu. – I dała mu różaniec? – Nie, kochanie... – tata uśmiechnął się. – Różańce powstały później. Pierwsze nie wyglądały tak jak dziś: koraliki na łańcuszku. Były o wiele prostsze. Składały się ze zwykłego sznurka, na którym zawiązywano supełki, żeby się nie pomylić w liczbie odmawianych zdrowasiek. Gdy wyczerpały się pytania, ojciec uklęknął, tuż za nim dzieci, a na końcu mama. Tata przeżegnał się i poprowadził wspólną modlitwę. Jak zwykle zmówili Różaniec i pacierz: główne prawdy wiary, siedem sakramentów świętych, pięć warunków sakramentu pokuty. Modlitwy zakończyli zawierzeniem się Maryi w modlitwie „Pod Twoją obronę”. Potem dzieci pomaszerowały do łóżek, ale Stefek nie od razu zasnął. Zastanawiał się: „Czemu Matka Boża z Jasnej Góry jest »czarna«, a z Ostrej Bramy »biała«? Dlaczego na pierwszą ludzie mówią »Czarna Madonna«, a na drugą »Jasna«”? Pewnego razu chłopiec obudził się w środku nocy i zobaczył, że ojciec jeszcze nie śpi, tylko klęczy przed obrazem Matki Bożej. „Tatuś musi bardzo kochać Matkę Bożą” – pomyślał. „Pewnie w tej chwili daje Jej róże. Ja też chcę dać Jej piękną różę” – postanowił Stefek. Wstał więc i uklęknął przy ojcu. U państwa Wyszyńskich nieprzypadkowo wisiały obrazy Matki Bożej Częstochowskiej i Ostrobramskiej. Tata, gdy mógł, jeździł na Jasną Górę, do Matki Bożej Jasnogórskiej, a mama do Wilna, do Matki Bożej Ostrobramskiej. Po powrocie opowiadali sobie przeżycia z pielgrzymki. Stefcio i jego siostry przysłuchiwali się ich rozmowie. Tata przy okazji zachęcał mamę, aby następnym razem z nim wybrała się na Jasną Górę, mama zaś nalegała, aby to on pojechał z nią do Ostrej Bramy. Przekomarzania te podsunęły dzieciom trudne pytanie: „Która Matka Boża jest skuteczniejsza i do której powinno się chodzić?”. – Na pewno Matka Boża Jasnogórska jest najskuteczniejsza. Do Niej trzeba pielgrzymować! – twierdził stanowczo Stefek. – A dlaczego nie do Matki Bożej Ostrobramskiej? – pytała starsza siostra. – Dlatego, że Maryja Często- chowska trzyma małego Pana Jezusa i wszystko to, co Jej mówimy, od razu słyszy Pan Jezus – upierał się Stefek. – A gdy tylko Maryi chcemy coś powiedzieć w tajemnicy, to mówimy Matce Bożej Ostrobramskiej, która nie trzyma na kolanach Pana Jezusa, więc Pan Jezus nie usłyszy – stwierdziła Nastusia. Spory bywały zażarte. Czasami i rodzice byli w nie wciągani. Pewnego razu tata, chcąc złagodzić świętą sprzeczkę, powiedział: – Nie kłóćcie się. Matka Boża jest jedna. Nie ma kilku Matek Bożych. Jest tylko wiele wizerunków tej samej Maryi. Jeden artysta przedstawił Maryję jako Matkę z Dzieciątkiem, inny namalował Ją jako płaczącą z powodu grzechów ludzi, jeszcze inny ukazał Ją jako karmiącą Dzieciątko. – Ale która jest najskuteczniejsza? – nie ustępował Stefek. – Powiedziałem przecież, że Maryja jest jedna. – To dlaczego w Częstochowie czyni cuda, a w naszej parafii nie? – Po pierwsze, Stefku, to nie Matka Boża czyni cuda, tylko Pan Bóg. Maryja je tylko wyprasza u swego Syna, tak jak i my powinniśmy to robić. Oczywiście prośby Maryi mają szczególną moc, bo jest Ona pośredniczką łask Bożych. Po drugie, nie jest prawdą, że tylko na Jasnej Górze dzieją się cuda, choć jest to miejsce, gdzie szczególnie obficie spływają łaski na ludzi, i dlatego ludzie tam pielgrzymują. Wspólna modlitwa łączy i dodaje sił pątnikom. Jednak i w naszej parafii, i gdzie indziej dzieją się cuda, bo wszędzie jest miłosierny Bóg. ☻ Fragment książki Piotra Kordyasza pt. „Stefek. Opowiadania o dzieciństwie Stefana kardynała Wyszyńskiego, prymasa Polski”, wyd. ZEEB 2017

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..