nasze media Mały Gość 04/2024
dodane 14.08.2018 18:00

Pożegnalny spacer

Wstali też rodzice i zaczyna się niespieszna poranna krzątanina. Co chwilę ktoś staje zamyślony, spogląda w las, w niebo, jakby chciał zatrzymać te widoki w głowie. Podczas śniadania Pani się zwierza, że przed bardzo wielu laty przyjechali w tę okolicę na rowerach. Wypożyczyli kajaki i ruszyli na poszukiwanie dobrego miejsca do biwakowania. Gdy wpłynęli na Płęsno, byli pewni, że to jest ich miejsce

Wtorek, 14 sierpnia, 2018r.

Hau, Przyjaciele!

Już wczoraj wyczuwaliśmy jakiś dziwny nastrój, a dzisiaj słowo „powrót” usłyszeliśmy tyle razy, że nie mamy wątpliwości. Nasz pobyt nad jeziorem Płęsno zbliża się do końca. Przemek chyba nie mógł spać, bo raniutko wyszedł z namiotu, gwizdnął na Ramona i poszli w las. Nie mogłam za nimi pobiec, bo Paulina i Daria smacznie spały. Jestem za nie odpowiedzialna. Wtem jakiś ruch, patrzę, a to Basia gramoli się z namiotu. Nie uśmiecha się jak zawsze, tylko biegnie do jeziora, wraca, robi kilka kroków w jedną stronę, potem w drugą. Agar spogląda na nią, wreszcie zrozumiał i rusza truchtem w kierunku głównej drogi. No tak, tamtędy poszedł Przemek z Ramonem. Kręcę się niespokojnie, specjalnie potrącam miski, by wreszcie reszta dziewczyn się obudziła. Daria kiwa głową. Nie ma dwóch psów, nie ma Baśki, pewnie Przemka też nie, więc poszli na pożegnalny spacer. Trampek rozgląda się zdumiony, że brakuje starszych kolegów. Ale na szczęście Filip i Radek pojawiają się na polance, tryskają humorem i energią, biegną do jeziora, już się radośnie chlapią, prychają, śmieją, krzyczą. A Trampek między nimi. I oczywiście robi najwięcej hałasu. Wstali też rodzice i zaczyna się niespieszna poranna krzątanina. Co chwilę ktoś staje zamyślony, spogląda w las, w niebo, jakby chciał zatrzymać te widoki w głowie. Podczas śniadania Pani się zwierza, że przed bardzo wielu laty przyjechali w tę okolicę na rowerach. Wypożyczyli kajaki i ruszyli na poszukiwanie dobrego miejsca do biwakowania. Gdy wpłynęli na Płęsno, byli pewni, że to jest ich miejsce. Minęło tyle lat, a jezioro i jego otoczenie na szczęście się nie zmieniły. Zapadła cisza, a tu nagle spośród sosen wyłonili się Basia z Przemkiem i psami. Trampek z piskiem ruszył na powitanie, co uratowało młodych od niezręcznej ciszy. A Pan zupełnie bez wyczucia zapytał Panią: „Pamiętasz, jak chodziliśmy na długie spacery wokół jeziora? Tylko czekaj, chyba byliśmy wtedy nieco starsi, co?” Basia zrobiła się czerwona jak pomidor, Przemek zbladł, a reszta się śmiała, psy się rozszczekały i w końcu uradzono, że wyjedziemy jutro i to wcale nie tak wcześnie. Cześć. Astra

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..