nasze media MGN 05/2024
dodane 19.08.2013 12:48

Poniedziałek, 19 sierpnia, 2013r.

Hau, Przyjaciele!
Wróciłam z naszego wyjazdu w góry i jestem bardzo zawstydzona. Bo nie napisałam na moim blogu ani słowa. Przez cały dzień czuwałam nad małymi dziećmi. A one co chwilę miały dziwne lub niebezpieczne pomysły. Najbardziej lubiłam chodzić nad potok, gdzie budowaliśmy tamę. Na widok kamieni w górskiej rzece wpadam w wielką radość i błagam, by mi je rzucano. Dzieci są pod tym względem bardzo wyrozumiałe. Dlatego pod nadzorem najstarszej, Darii, budowały dzielnie tamę, ale co chwilę któreś rzucało mi kamyk. W nagrodę pozwalałam się prowadzić na smyczy. Najchętniej robiła to Zosia. Ma dopiero roczek, ale szybko pojęła, na czym to polega. Udawałam więc, że takie tempo mi odpowiada, nie węszyłam śladów, by mnie nie poniosło. Bo wtedy dziewczynka chyba pofrunęłaby w powietrzu. Czasami kładłam się na werandzie i wszyscy byli przekonani, że drzemię. Nic z tego. Raz jednym, a raz drugim okiem obserwowałam teren. Wieczorami dorośli włączali niepotrzebnie jakąś elektroniczną nianię. Bzdura, bo jestem o wiele bardziej wyczulona na każdy dźwięk i ruch. Najgorsze były noce, gdy co jakiś czas któreś z maluchów jęczało, płakało. Nie potrafię przewijać ani podgrzać mleka. Chociaż gdyby nie zamykano furtki przy schodach, to i z nocnym płaczem bym sobie poradziła. Cześć. Astra

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..