W kościele zakładają białe, lektorskie alby. A po służbie... grają w teatrze, na 14-metrowej planszy lub przy stoliku z zielonym suknem.
Sebastian: – Nie w tym rzecz, żeby robić z siebie idiotę. Ale żeby cieszyć się życiem.
Dominik: – W wakacje nigdzie nie wyjechałem. Grałem codziennie, nawet po cztery godziny. I podobno zrobiłem postęp… jakbym trenował dwa lata.
Rysiek: – Całkowity przypadek. Chciałem trenować pływanie. Tylko, że właśnie Otylia zdobyła złoto olimpijskie… Dlatego na basenie nie było już miejsca.
O swoich pasjach opowiadają lektorzy z parafii św. Szczepana w Katowicach-Bogucicach.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.