publikacja 10.02.2012 16:27
Nikolaos Gyzis (1842-1901), "Alegoria historii" (1892)
Znacie Boscha? Kto by go nie znał. Wiertarki, piły, odkurzacze, lodówki – takie rzeczy. Nikolaos Gyzis był greckim malarzem. Wybitnym monachijczykiem. Monachium, co prawda, nigdy w Grecji nie leżało, ale za to Grecy leżeli w Monachium. Konkretnie leżał Gyzis, ale pewnie też i jacyś inni, bo po dużym mieście zawsze się pęta sporo obcokrajowców. A dlaczego on tam leżał? No bo czasami musiał się wyspać, prawda? Na stojąco mało kto śpi, chyba że koń albo bocian – ale nie słyszałem, żeby jakiś bocian był Grekiem.
Nikolaos Gyzis (1842-1901)
Grecki Niemiec
Teraz pewnie zastanawia was, co on w tym Monachium robił. Ano, gdy już się obudził, chodził postudiować na tamtejszej Akademii Sztuk. Właściwie to w tym celu przyjechał do Monachium – chciał poznać, jak się robi sztukę w środku Europy. Bo wcześniej studiował na akademii w Atenach. Gyzis najwyraźniej nie był całkiem zadowolony z tej uczelni, skoro szukał czegoś jeszcze. Coś rzeczywiście musiało być w tej Akademii Ateńskiej nie tak.
Twarz historii
Ten obraz, który tu widzicie, jest też akademicki. Nosi tytuł „alegoria historii”. Wybrałem go, bo można się przy nim zadumać nad zmiennością i niepewnością ludzkich losów. Ten chłopak w podobnym do habitu stroju to „Münchner Kindl” – postać z herbu Monachium. Ale w tym obrazie to właściwie każdy z nas. Bo każdy tworzy historię, choćbyśmy tego nie chcieli. Choćbyśmy całe życie chowali przed historią głowę w piasek, historia zapisze, że to my jesteśmy tymi głupkami, którzy życie przeżyli z głową w piasku. I zrobi to całkowicie beznamiętnie, bo jej akurat jest kompletnie obojętne, o czym pisze. Stąd arogancki wyraz twarzy uosobionej historii (typ twarzy zresztą dosyć grecki). Może się komuś wydawać, że skoro się nie miesza do niczego – do polityki, do muzyki, nawet do zupy – to nie będzie za nic odpowiadał. Myli się – będzie odpowiadał za to, że nie zrobił tego, co zrobić należało. Cokolwiek się robi (albo i nie robi), wszystko staje się historią. Zauważcie, że chłopak niby historii nie pisze – ale prowadzi jej rękę. Na tym polega nasze życie – tworzymy historię, robiąc niby coś innego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wszystko staje się historią