nasze media MGN 10/2024
dodane 06.07.2006 11:29

CZY CAŁOWANIE TO GRZECH?

Od jakiegoś czasu dręczy mnie pewne pytanie. Otóż zastanawiam się, czy całowanie to grzech. A jeśli nie, to gdzie jest ta „magiczna granica”, po której przekroczeniu obrażamy Boga?

Nie mam jeszcze chłopaka, ale chyba byłoby dobrze wiedzieć wcześniej, na co można mu pozwolić, żeby nie zgrzeszyć. Próbowałam szukać odpowiedzi w książeczce, ale tam (przy rachunku sumienia) jest jedynie napisane: „Czy postępowałeś nieskromnie?”. Co to dokładnie znaczy? Kościół potępia seks przed ślubem i to jest jasne. Ale co z całowaniem?

Dwaj zięciowie zastanawiali się, co kupić teściowej na urodziny. – Może kolczyki? – wymyślił jeden. – Wiesz, dobry pomysł, ale może w przyszłym roku – mówi drugi. – Na razie zafundujemy jej dziury w uszach.
To dowcip, ale coś podobnego ma miejsce, gdy młody, powiedzmy szesnastoletni chłopak, chce całować dziewczynę. Twierdzi, że ją kocha (zawsze się tak gada przy całowaniu), ale na dowód tej miłości ofiaruje jej „dziury w uszach”, czyli nic albo jeszcze mniej.
Powiem prosto. Dziewczyna powinna pozwolić się całować najwcześniej po otrzymaniu „kolczyków”. A dokładniej pierścionka zaręczynowego – z równoczesną obietnicą otrzymania w nieodległym terminie obrączki ślubnej.
Wiesz, że już dwunastolatek potrafiłby świetnie opanować technikę jazdy samochodem? A jednak nie otrzyma prawa jazdy. Mało tego, nawet ktoś, kto osiągnie pełnoletność i po odbyciu kursu zdobędzie prawo jazdy, jeszcze długo jest „na celowniku” policji. Dzieje się tak dlatego, że młodzi kierowcy powodują znacznie więcej wypadków niż starsi. Dlaczego? – Bo wydaje im się, że świetnie się znają na jeżdżeniu, szczególnie, gdy obok nich siedzi dziewczyna. Startują „ze szpuli”, jadą szybko, biorą ostre zakręty, koniecznie z piskiem opon. Nie zawsze kończy się to nieszczęściem, ale znacznie częściej niż u doświadczonych kierowców, bo oni się nie popisują.
Z całowaniem jest podobnie. Taka „jazda” jest dla tych, co mają „prawo jazdy”, czyli ślub. Przecież prawo jazdy jest nie po to, żeby sobie pojeździć w kółko po placu, tylko po to, żeby móc dojechać w jakieś sensowne miejsce. Całowanie jest też po to, żeby gdzieś „dojechać”. Gdzie? Do małżeństwa i rodziny. Taki jest mechanizm seksualnego przyciągania odmiennych płci. Całowanie należy do tego mechanizmu i tylko naiwni mogą myśleć, że to jakiś nieseksualny „wyraz uczucia”. A gdzie może dojechać dwoje „całuśników” zbyt młodych, żeby ich rzekoma miłość mogła być potwierdzona ślubem? Jeśli nawet nie rozbiją się oboje na zakręcie, to i tak nic pożytecznego z ich zachowania nie wyniknie.
Wiem, że to, co piszę, wyśmieje wielu, nie tylko młodych ludzi, zwłaszcza tych wychowanych na serialach i reklamach. Tam wszystko, co przyjemne, jest automatycznie dobre, mądre i dozwolone od zaraz. Tam widzowie przechodzą szybki kurs dostosowania swoich przekonań do życia, a nie odwrotnie. Tam się daje kluczyki do ferrari nawet niemowlakom, z zaleceniem „gaz do dechy”. A jak będzie wypadek, to mówią: „Samiście sobie winni. Trzeba było jechać z zabezpieczeniem”. W tym momencie mamy na ekranie reklamę środków zapobiegających „niechcianej ciąży”.
Droga Milko. Pocałunki i wszystko, co w naturalny sposób się z nimi wiąże, są piękne i bardzo cenne. Ale za rzeczy cenne trzeba zapłacić odpowiednią cenę. Kto uważa inaczej, jest złodziejem. Nie pozwól sobie kraść pocałunków. Ceną, którą Twój przyszły wybrany powinien za nie zapłacić, jest cierpliwość i szacunek. Mówi się: „Jak kocha, to poczeka”. Jeśli nie poczeka, to znaczy, że nie kocha. Taki nie jest wart nie tylko całusa, ale nawet spojrzenia

SPYTAJ MĘDRCA


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..