Uczą się łaciny i filozofii, mają zajęcia artystyczne i lekcje twórczości.Znają problemy chrześcijan na całym świecie. Codziennie modlą się za nich w innym języku.
MOTYL JAK OŁÓWEK I SZYBKI KOLOR
W planie zajęć jest też lekcja... twórczości. Prowadzi je pani Anna Żebrowska. Zaczyna się od rozgrzewki twórczej, to znaczy dzieci pokazują lub rysują, jak czują się tego dnia. Później padają dziwne pytania. Na przykład: „Dlaczego motyl podobny jest do ołówka?”. „Jaki kolor jest najszybszy?”. – Dzieci wiedzą, że na każde pytanie jest wiele dobrych odpowiedzi – wyjaśnia pani Żebrowska. – I razem szukają twórczych rozwiązań. Po takiej rozgrzewce umysłowej czas na prawdziwą przygodę intelektualną. „W pewnym królestwie żył smutny król. Jaki przedmiot w klasie pomógłby go uszczęśliwić?” – po tym wprowadzeniu zaczyna się dziecięca burza mózgów. A gdy już padną wszystkie możliwe odpowiedzi, zostaje jeszcze wspólne odegranie scenki.
ZAKONNICA W LABORATORIUM
W gimnazjum zaglądamy do jednej z sal. Trwają zajęcia koła chemicznego. Kilkoro uczniów stoi wokół szklanej aparatury. Słuchają wskazówek, jak wykonać jedno z ćwiczeń. Zajęcia prowadzi... siostra zakonna. Siostra Regina ze Zgromadzenia Sióstr Pasjonistek uczy w szkole nie tylko religii, ale i chemii. Sama uczyła się w technikum chemicznym, a potem studiowała chemię. Powołanie przyszło na studiach, i już w klasztorze broniła pracy magisterskiej. – W czerwcu, podczas Szkolnego Festiwalu Nauki, szkolni chemicy pokażą młodszym kolegom ciekawe doświadczenia chemiczne – zapowiada siostra Regina. – Niektóre doświadczenia można spokojnie wykonać w domu – zapewnia Michał Maj z pierwszej klasy gimnazjum. – Wystarczy na przykład wziąć sodę oczyszczoną i ocet, zmieszać, i wydzieli się dwutlenek węgla.
AMO TE, CZYLI KOCHAM CIĘ
Uczniowie gimnazjum i liceum spotykają się też w Kole filozofów. Im nie trzeba tłumaczyć, co znaczy na przykład cogito ergo sum (myślę, więc jestem). Obowiązkowe lekcje łaciny zaczynają się w szkole po szóstej klasie. – Łacina pomaga lepiej zrozumieć naszą kulturę i określić, kim jesteśmy – tłumaczy pani dyrektor Urszula Korab, nauczycielka łaciny. – Poza tym łacina pomaga ćwiczyć logiczne myślenie. Dzięki łacinie rozum naprawdę staje się giętki – przekonuje nauczycielka. – Lubię łacinę, bo trochę przypomina mi rozwiązywanie łamigłówki albo rebusu – przyznaje Kirył Baranow z pierwszej klasy liceum. Kirył jest w szkole od czterech lat, więc łacinę poznawał w gimnazjum. – W tym języku nie wystarczy wykuć na pamięć słówka i kilka reguł – tłumaczy, pokazując zeszyt. – Żeby na przykład nauczyć się pisać po łacinie, trzeba naprawdę sporo pogłówkować. Angielski nas otacza, a łacina to język martwy, bo nikt już się nim nie posługuje. Choć... zdarza się, że mojej dziewczynie mówię: Amo te! – śmieje się Kirył i od razu tłumaczy: – To znaczy „kocham cię”.
GOMBROWICZ ZDZIWIŁBY SIĘ
Dziesięcioro uczniów Kolegium św. Stanisława Kostki pojawia się w szkole... kilka razy w roku. Nie chodzą na wagary, ale uczą się w domu, czyli biorą udział w programie zwanym homeschooling. Uczą się pod okiem swoich rodziców, a szkolne mury odwiedzają przeważnie z okazji święta szkoły albo po to, by zdać egzamin semestralny. Jeden z uczniów na co dzień chodzi też do szkoły we Francji, a dwójka innych w Hiszpanii. Taki sposób nauki nie śnił się na pewno nawet wybitnym absolwentom, kończącym tę szkołę przed wojną. W kronice szkolnej można znaleźć zapiski o tym, że uczniem kolegium był na przykład Stanisław Baliński – poeta, Jerzy Iwanow-Szajnowicz – sportowiec i agent brytyjskich służb specjalnych w czasie wojny, ksiądz Jan Zieja – kapelan Armii Krajowej, Tomasz i Adam Strzemboszowie – profesorowie i przede wszystkim najbardziej znany uczeń – Witold Gombrowicz
...Dziękuję za wszystko w imieniu też innych" w: Obuchem w głowę czyli nasze spotkanie z Matką Teresą