Umierającego dziennikarza Domenico del Rio odwiedził przyjaciel. - Chcesz coś komuś powiedzieć? - zapytał. - Papieżowi! - odpowiedział ciężko chory. - Chcę, żeby papież wiedział, że dziękuję za to, że pomógł mi wierzyć.
Trumna z ciałem Jana Pawła II w czasie pogrzebu na Placu św. Piotra. Porywisty wiatr przewraca kartki Ewangeliarza
fot. EAST NEWS/REPORTER/WIERZEJSKI
Kiedy widziałem silną wiarę Papieża, moja wiara się wzmacniała – mówił jeszcze dziennikarz swojemu przyjacielowi. – Kiedy widziałem, jak się modli, próbowałem robić to, co on. Nie przestałem mieć wątpliwości, ale przestałem zwracać na nie uwagę. Tak jakbym wsadził je do worka i odłożył na bok. Nic tak mi nie pomogło, jak wiara Papieża. Takich historii są setki. Niezwykłe w nich jest to, że każdej z osób, która zwracała się do Jana Pawła II, wydawało się, jakby on zajmował się tylko jego sprawą, jego problemem.
Młodzież na placu Piłsudskiego w Warszawie w czasie transmisji z Watykanu uroczystości pogrzebowych Papieża
fot. EAST NEWS/REPORTER/WŁODARSKI
DOTYK MIŁOŚCI
Kiedyś jedna z sióstr zakonnych, która pracowała w Watykanie, przed poranną Mszą św. poprosiła Papieża o modlitwę za jej chorą mamę. Jan Paweł II spojrzał na siostrę i powiedział: „Ależ ja się za nią codziennie modlę”. Ksiądz Kardynał Stanisław Dziwisz wspomina, że w klęczniku, na którym modlił się Papież, była mała szuflada. Tam każdego dnia sekretarze wkładali prośby o modlitwę, które ludzie z całego świata przysyłali do Ojca Świętego. Gdy Jan Paweł II modlił się, otwierał tę szufladę, dotykał kartek papieru, niektóre czytał, a potem ogarniał myślą wszystkich potrzebujących jego modlitwy.
Jan Paweł II
fot. EAST NEWS/DERRICK CEYRA
KARTECZKI DO NIEBA
Ksiądz Sławomir Oder, postulator, czyli odpowiedzialny za przygotowanie i prowadzenie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, w książce „Nowe cuda” mówi, że tak chyba jest do dziś. Bo każdego dnia do grobu Ojca Świętego przychodzi tysiące ludzi i zostawia na nim małe karteczki, a w nich kilka słów prośby. – I te prośby – mówi ks. Oder – nie zostają bez odpowiedzi. – Mówią o tym listy, e-maile, które codziennie przychodzą do naszego biura. Ludzie dziękują za uzdrowienie z różnych chorób, ale też opowiadają, że rodzina się ze sobą pogodziła, że tata zmienił swoje życie, że ktoś wrócił do Pana Boga, ktoś inny doczekał się dziecka albo znalazł dobrego męża czy żonę. Nie brakuje nawet podziękowań za znalezienie pracy czy mieszkania.