publikacja 19.09.2009 21:50
Hau, Przyjaciele!
Mieliśmy wczoraj piękny dzień, a dzisiaj zapowiada się kontynuacja. A wszystko zaczęło się od Pani Marii, która w sobotni ranek wzięła grabie, miotły i zabrała się za otoczenie domu. Natychmiast otworzyły się okna i nasza Pani oraz mama Jadzi wołały, że zejdą pomóc. Po godzinie w ogrodzie urzędowali już wszyscy, a najgłośniejsza była Michasia. Tak jej się podobały jesienne prace, że nastolatki się rozchmurzyły i wśród przekomarzań uporaliśmy się z pracami. "Mogę też wziąc łopatę i kopac?"- pytała Michasia Kubę. Ale machnęła nieudolnie dwa razy i już stała przed Pauliną, prosząc o grabie. Nie minęło 15 minut, a dziewczynka zdążyła spróbowac każdej pracy. Panowie porządkując garaże, znaleźli starą huśtawkę i umocowali ją między drzewami. Starsze dziewczyny nagle przypomniały sobie, że ukryły w najciemniejszym kącie piwnicy swoje skarby z okresu wczesnego dzieciństwa. Michasia aż piszczała z zachwytu, gdy oglądała kolorowe szkiełka, tajemnicze szkatułki, pudełeczka. Jadzia pokazała, gdzie się bawiły w jej wieku, jak urządzały sobie dom w altance. Michasia natychmiast tam się rozłożyła. Nie opuszczałem jej na krok, bo jednak nie wiadomo, co jeszcze odnajdzie. Przecież niedaleko altanki jest moja skrytka. Mam tam zakopane dwie stare kości. W przeciwieństwie do Pauliny i Jadzi ja nie mam zamiaru się dzielic, no ale trzeba mnie zrozumiec, przecież nie mogę sobie sam otwierac lodówki. Kocham Michasię, ale moich kości nie oddam. Cześc, Tobi.
niedziela, 20 września, 2009r