nasze media Najnowszy numer MGN 03/2024

Gabi Szulik

|

MGN 01/2007

dodane 11.12.2006 08:14

Bądź pokorny i krzycz

Drzwi do Bazyliki Bożego Narodzenia są dla małych. Wielki nie wejdzie do środka na wyprostowanych nogach. Może tylko osioł nie miałby problemu, ale taki całkiem mały.

Wyrośnięty na pewno zahaczy stojącymi uszami. Dorosły osioł i dorosły człowiek wchodząc, musi się schylić. Nawet Japończycy, którzy są niskiego wzrostu, muszą przynajmniej pochylić głowę. Nie ma innej rady. Jak widać na okładce „Małego Gościa” drzwi prowadzące do Bazylik Bożego Narodzenia mają około 110 cm wysokości. Nic więcej. Ja jestem wyższa o jakieś kilkadziesiąt centymetrów i wchodząc do środka musiałam się schylić prawie w pół, aż mi strzyknęło w kręgosłupie. No tak, przypomniało mi się, że lata już nie te. Wy jeszcze nie wiecie, co znaczy bolący kręgosłup…

Ale ja sobie na jakieś żarty pozwalam, a tu o całkiem poważne sprawy chodzi. Do Bazyliki Bożego Narodzenia mogą wejść nawet siatkarze, którzy mają prawie albo nawet więcej niż dwa metry wzrostu, ale pod jednym warunkiem. Muszą się schylić! Może już wiecie, że kiedyś te drzwi były całkiem normalne, to znaczy duże. Takie, że każdy, nawet najwyższy człowiek, spokojnie wchodził do środka. Ale drzwi częściowo zamurowano. Dlaczego? Bo muzułmanie za dużo sobie pozwalali i wjeżdżali do bazyliki na koniach. Bez żadnego szacunku dla świętego miejsca.

Ale drzwi prowadzące do Bazyliki Bożego Narodzenia to nie jedyne miejsce, gdzie należy się schylić. Kiedy już przejdzie się przez całą Bazylikę pogrążoną w półmroku, gdyż pali się w niej najwyżej kilka lamp oliwnych, pod prezbiterium trzeba wąskimi schodkami zejść w dół. Tam od razu robi się cieplej, przyjemniej. Jest więcej światła i taka cisza. To Grota Narodzenia.

Każdy kto wchodzi, klęka przed wielką srebrną gwiazdą, skłania nisko głowę, aż do samej posadzki i całuje z szacunkiem. To tu narodził się Jezus. Taki mniej więcej napis widać na gwieździe. Na wszystkich obrazkach przedstawiających Narodzenie Pana Jezusa, jest też czasem osioł. Ale nie taki jak na obrazku poniżej. Dlaczego ten jest taki, delikatnie mówiąc, krzyczący? Ten z bożonarodzeniowych obrazków jest przecież tak pokorny, że aż chciałoby się go przytulić. Tak sobie myślę, że pobożny osioł najpierw klęknął przed małym Jezusem, może nawet go ogrzał swoim oddechem, ale potem… Właśnie, co potem? Poszedł spać, albo podjeść sobie siana? Może tak.

Bądź pokorny i krzycz   Albo inaczej: widząc, co się stało w jednej z grot betlejemskich, postanowił dołączyć do chórów anielskich i razem z nimi z całych sił, ile tylko umiał, śpiewał: „Chwała na wysokości Bogu!”. Może nawet stąd wzięła się tradycja mówiąca, że zwierzęta mówią ludzkim głosem? Może osioł był pierwszy? Kto to wie? Nie można przecież wiedzieć o wielkich wydarzeniach i siedzieć cicho. Wtedy dopiero osioł byłby prawdziwym osłem. Jak mu to śpiewanie wyszło, nie wiem. Sądzę, że kiepsko (czy osły potrafią śpiewać?), ale to nieważne, jak śpiewał. Ważne, KOMU śpiewał.

Życzę Wam serdecznie, żebyście umieli pobożnie klęknąć przed żłóbkiem. Czy to w domu, czy w kościele. A potem byście z całego serca śpiewali Panu Bogu na chwałę. A swoją drogą, napiszcie, czy w domu śpiewacie kolędy.

Pozdrawia Was Gabi Szulik,
która nie chce siedzieć cicho,
ale razem z osłem i aniołami śpiewać,
że Bóg się rodzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..