Nie brakuje zespołów, które śpiewają na swoją chwałę. Ale jeśli się dobrze rozejrzymy, zobaczymy również takie, które śpiewają na chwałę Pana Boga.
Gdy jedni przed koncertem różnymi sposobami próbują wprowadzić się w dobry nastrój, drudzy modlą się wspólnie przed występem, by posłużył się nimi Bóg. Na chrześcijańskiej scenie wcale nie jest jednolicie i nudno. Każdy może tam znaleźć coś w swoim ulubionym stylu muzycznym. Jest radosny gospel, pulsujące reggae, gitarowy rock, miksujący hiphop, skoczny folk i łagodny pop.
A tym, co łączy wszystkie zespoły, jest ich szczerość. Bo śpiewają o tym, w co wierzą i czym żyją na co dzień. W małogościowym „Kalendarzu na dobry wzrok” znajdziecie 12 wykonawców, którzy na scenie dzielą się swoją wiarą. Zapytaliśmy ich, dlaczego to robią. I jeszcze coś. Na naszej dwunastce lista muzyków chrześcijan oczywiście się nie zamyka. To bardzo długa lista. Ciągnie się przez wiele polskich miast i miasteczek.
Full Power Spirit
fot. ALEX PAVLOVIĆ
Full Power Spirit
W hip-hopie bardzo podoba nam się szczerość. Tu nie mówi się o rzeczach, z którymi nie ma się wiele wspólnego. My również dzielimy się tym, co dla nas ważne – naszą wiarą. Bardzo wiele zawdzięczamy Panu Bogu. To On nas prowadził i prowadzi każdego dnia. Dlatego nasza muzyka może być również taką formą słowa: „dziękuję”. Sporo jeździmy po kraju, spotykamy się z młodymi ludźmi.
Czasem ten kontakt jest trudny, bo mówimy o sprawach niełatwych. Ale bardzo często ci młodzi podchodzą po koncercie, chcą porozmawiać, albo na forach internetowych piszą, że cieszą się z naszego spotkania. Bardzo cenimy wolność, którą daje nam Pan Bóg. On nam jej nie odbiera nawet wtedy, gdy popełniamy błędy. Mówimy o tym na koncertach. Świat pokazuje młodym ludziom często tylko jedną stronę życia.
My pokazujemy tę drugą, tę, gdzie jest miejsce dla Boga. Zależy nam, by nasi słuchacze podjęli konkretną decyzję: Czy wybrać drogę łatwiejszą, pozornie atrakcyjną, czy może trudniejszą, ale taką, która na 100 procent nie zawiedzie? Każdy musi zdecydować sam.
Magda Anioł
fot. JAKUB SZYMCZUK
Magda Anioł
Swoją przygodę ze sceną zaczęłam od muzyki country. Wtedy traktowałam to przede wszystkim jako hobby. Dziś widzę, że było mi to potrzebne – przyzwyczajałam się do sceny i rozwijałam swój śpiew.
Ale gdy w 2000 roku zdobyliśmy z zespołem ważną nagrodę na Pikniku Country, powiedzieliśmy sobie: dosyć udawania kowbojów. Zaczęła się moja duchowa przemiana. Pomału zaczęłam odkry wać w sobie pragnienie dzielenia się swoją wiarą.
Dzisiaj o Panu Bogu śpiewam z potrzeby serca. Jestem Mu wdzięczna za to, że uratował moje życie. Dziękuję mu za najskromniejszy koncert – bez wielkiej sceny i tłumu fanów.
Bo odkąd muzyka przestała być dla mnie bogiem, nawet granie dla garstki ludzi w małym kościółku ma dla mnie wielki sens. Ufam, że podczas koncertów jest z nami Duch Święty.
Gdy przychodzi, mogę ze sceny długo mówić o tym, kim jest dla mnie Jezus. Ale zdarza się i tak, że trudno jest mi dać takie świadectwo. Wtedy pokornie milczę, wierząc, że to Jego wola.
Arka Noego
fot. PAP/WOJTEK SZABELSKI
Arka Noego
Psalm 8 mówi, że ustami dzieci i niemowląt głoszona jest chwała Boża. I to się stało w Arce Noego. Usta dzieci i niemowląt przemówiły.
To również szansa dla dorosłej części zespołu, żeby usłyszeć w bardzo prostym języku, jak Bóg nas kocha. Bo nie tworzymy muzyki dla dzieci. Śpiewamy dla wszystkich, którzy poszukują informacji o tym, że Bóg troszczy się o nas, jest dobrym ojcem.
Arka jest owocem tego, że je-steśmy w Kościele w różnych jego wspólnotach. Jest też owocem tego, że tworzymy rodziny wielodzietne. Od samego początku istnienia Arka Noego jest wydarzeniem spontanicznym. To znaczy, że nie mamy na przykład prób. O nic też nie zabiegamy. Arka nas samych wciąż zaskakuje.