Mleko z kotem * Lednica za majtki * Kierowca z nieba * Wymodlone przedszkola *Pyszna pizza *Zawieszona broń *
Kiedy wspólnota Brata Efraima nie miała domu, napisała list do św. Józefa
fot. ARCHIWUM GN
Pyszna pizza
Zapachniało pizzą. Przy stoliku w małej restauracji we francuskim Montpellier siedziały dwa młode małżeństwa. – A gdybyśmy tak żyli razem, we wspólnocie? – powiedział ktoś. Myśl wydawała się szalona, ale młodzi podchwycili ją. Zamieszkali razem. Nikt nie przypuszczał, że to początek jednej z największych i najbardziej niezwykłych wspólnot odnowy Kościoła.
Pierwszy dom Wspólnota Błogosławieństw otrzymała pisząc list do... świętego Józefa. Nie mieli pieniędzy na zakup zrujnowanego klasztoru w Cordes. Zaufali Opatrzności. – Odwiedziła nas siostra Teresa – opowiada Brat Efraim. – Powiedziałem jej o moich kłopotach a zakonnica zaczęła opowiadać: „W 1901 roku mianowano urzędowego likwidatora naszego klasztoru. Siostry spakowały się i przygnębione oczekiwały eksmisji.
Ówczesna przełożona pewnej nocy, we śnie ujrzała najpierw klasztor w Cordes a potem pojawiła się Najświętsza Maryja Panna i powiedziała: Nie bój się niczego, wyprawię do ciebie mojego posłańca. Rano zadzwonił dzwonek u drzwi. W otwartych drzwiach stał człowiek, o którym mówiła Maryja. – Jestem adwokatem z Castres – przedstawił się. – Dowiedziałem się o waszych kłopotach i przychodzę bronić waszych interesów.
Adwokat wszczął proces i wygrał go!". – To, co nastąpiło potem może się wydać niewiarygodne – uśmiecha się Brat Efraim, założyciel Wspólnoty Błogosławieństw. – Zjawił się u nas mężczyzna z czarną aktówką, który wygłosił identyczne słowa jak wtedy u sióstr w 1901 roku: „Jestem adwokatem z Castres. Dowiedziałem się o waszych kłopotach i przychodzę bronić waszych interesów”. Dziś tysiące ludzi w domach Wspólnoty Błogosławieństw rozsianych po całym świecie każdego roku, 25 maja wieczorem, w rocznicę założenia wspólnoty, zajadają... pizzę.
...Dziękuję za wszystko w imieniu też innych" w: Obuchem w głowę czyli nasze spotkanie z Matką Teresą