publikacja 27.06.2014 09:05
Hanna Łudzik
	Gdy wiosenne słoneczko wyjrzało zza chmurki,
	uśmiechnęły się świeże na grządce ogórki
	(kiedyś uśmiech skwaśnieje, ale o tym potem),
	kot leniwie futerko mył sobie pod płotem,
	pajączek na agreście rozwieszał firankę.
	Krople rosy zmieniły się w tęczową plamkę,
	błyszczały na konwaliach i na liściach mięty,
	jak rozsypane w trawie przez wróżkę diamenty.
	Piesek Misiek w rudawo-beżowym ubranku
	przeciągnął się, jak zwykł był czynić o poranku
	i wesołym szczeknięciem zbudził żabki w stawie,
	aż wychyliły z wody swe główki ciekawie.
	Lecz bocian je wystraszył, co krążył nad wodą.
	Słońce rzucało złote blaski w zieleń młodą.
	Wietrzyk tańczył z chmurkami, śmiał się pełnym głosem,
	aż przysiadł na gałęzi porozmawiać z kosem.
	 
