nasze media Mały Gość 04/2024

Mędrzec Dyżurny

|

MGN 04/2006

dodane 16.03.2012 21:50

Czy ja mam powałanie?

Drogi mędrcze.Czym jest powołanie i jak je od-naleźć, kiedy już czas? Jak odkryć powołanie do życia zakonnego lub stwierdzić, że to nie to? Licealistka

Droga Licealistko.
Powołanie jest tym, czego chce od nas Bóg. – Łatwo powiedzieć – zdenerwujesz się może – ale skąd mam wiedzieć, czego On ode mnie chce? Ha. Najważniejsze, żeby wiedzieć, czego nie chce. A nie chce grzechu. Pan Bóg nie chce zatem, żeby ktokolwiek został kieszonkowcem, prostytutką albo gangsterem. Nie chce, żeby człowiek robił coś, czym krzywdziłby innych, ale przede wszystkim, czym krzywdziłby swoją duszę. Bo człowiek, gdy jest nieposłuszny Bogu, zawsze krzywdzi siebie. Ale gdy nie wie, czego Bóg chce, to przecież nie można powiedzieć, że jest nieposłuszny. Czy mama miałaby do Ciebie pretensje o to, że nie zrobiłaś dla niej czegoś, skoro Cię o to wyraźnie nie poprosiła? Człowiek powinien starać się dowiedzieć, czego Bóg od niego chce, ale gdy nie wie, powinien wybrać to, do czego go najbardziej ciągnie. Byle to nie było grzeszne.

Bo to nie jest tak, że Pan Bóg ma gotowy plan, który musisz zrealizować idealnie według wyznaczonych punktów. On często pozwala nam wybierać i sam jest „ciekaw”, co wybierzemy. Kiedyś w telewizji pewien mężczyzna opowiadał o swoim spotkaniu z ojcem Pio. Ten człowiek był wtedy maturzystą i nie wiedział, czy ma zostać muzykiem, czy matematykiem. Zapytał więc o to przechodzącego świętego. Ojciec Pio zatrzymał się i powiedział: „Rób, co chcesz”. Mężczyzna został muzykiem. – Choć minęło wiele lat, ja do dziś nie wiem, czy zrobiłem dobrze, czy może powinienem zostać matematykiem – powiedział do kamery. Ten pan chyba niczego nie zrozumiał. Ojciec Pio powiedział mu, że obojętnie, czy zostanie muzykiem, czy matematykiem, zrobi dobrze.

Pan Bóg będzie się cieszył z jego wyboru i na tej czy tamtej drodze będzie mu błogosławił – bo obie drogi są dobre. W ich wyborze nie ma grzechu. Inaczej sprawa wygląda, gdy Bóg chce, żeby człowiek zrobił coś konkretnego – na przykład, żeby dziewczyna została zakonnicą. Wtedy tej dziewczynie daje to poznać. W różny sposób – za pomocą zdarzeń, które dają jej do myślenia, jakichś słów, które przykują jej uwagę, myśli, które krążą wokół zakonu. Ale nade wszystko, jeśli Bóg chce mieć człowieka na takiej szczególnej drodze, daje mu do tego upodobanie. Niemożliwe jest, żeby ktoś miał powołanie do zakonu czy kapłaństwa, a w ogóle go to nie pociągało. Jeśli w kimś myśl o takiej drodze życia budzi odrazę, to lepiej niech sobie nią w ogóle nie zaprząta głowy. I często tak jest, że dziewczyny, na wieść o tym, że jakaś koleżanka poszła do zakonu, pukają się w głowę i mówią: „Ja bym chyba musiała zwariować, żeby coś takiego zrobić”.

I mają rację – bo to nie one zostały powołane. Dlatego nawet im do głowy nie przyjdzie, żeby przywdziać habit. A jeśli przyjdzie, to są tym przerażone. Jeśli im się to przyśni, budzą się zlane potem. Co innego, gdy myśl o zakonie budzi w Tobie miłe uczucia, a wyobraźnia często krąży w rejonach klasztoru. Tego nie należy lekceważyć. Wtedy trzeba się dużo modlić o jasność, czy to nie jakaś chwilowa fascynacja. Dobrze jest porozmawiać o tym z kimś mądrym, najlepiej z zakonnicą, do której masz zaufanie albo z księdzem, którego cenisz. Ale ostatecznie wtedy i tak Ty musisz zdecydować. Bo Pan Jezus bardzo rzadko wykłada „kawę na ławę”. Ludzie muszą zazwyczaj decydować trochę w ciemno. Muszą trochę ryzykować. Ale jeśli mają dobrą wolę, jeśli podejmują decyzję po modlitwie i po namyśle, to Pan Bóg nie pozwoli im obrać złej drogi. Od tego są też przełożeni, którzy pomagają kandydatom do zakonu czy kapłaństwa upewnić się ostatecznie, czy idą właściwą drogą. Ważne tylko, żeby nigdy nie oszukiwać – ani siebie, ani innych. Wtedy Pan Bóg nawet mylną decyzję wykorzysta dla dobra człowieka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..