nasze media Najnowszy numer MGN 06/2023

Gabriela Szulik

|

MGN 01/2006

dodane 13.03.2012 12:14

Mamo, nie płacz, ja mogę zostać sam

To miał być dla Arka inny miesiąc. Chciał chodzić na nabożeństwa różańcowe. Chciał zacząć odprawianie dziewięciu pierwszych piątków miesiąca. Umarł 6 października, w wigilię święta Matki Bożej Różańcowej, w pierwszy czwartek października, o godzinie 21.37.

W środę wieczorem przyjechał z wakacji starszy brat, student. Arek był szczęśliwy. Nie widzieli się od miesiąca. Szaleli w pokoju do późna. – Kładź się wreszcie – tata upomniał młodszego syna. – Jest już bardzo późno, rano nie wstaniesz do szkoły. Arek poszedł do swojego pokoju. Położył się do łóżka. Zasnął jak zawsze, z książką w ręku.

Jak w kalejdoskopie
Rano nie wstał jak co dzień i nie przywitał się z mamą. – Będziesz musiała tym razem przyjść do mnie, mamo – zawołał Arek ze swojego pokoju. – Jakoś nie mam siły się ruszyć. Bolą mnie nogi i w ogóle źle się czuję. Chyba dziś nie pójdę do szkoły. Mama dotknęła jego czoła, było rozpalone. – Może to jakieś przeziębienie – pomyślała pani Alina. Zadzwoniła do przychodni i umówiła wizytę. Kilkadziesiąt minut później Arek miał już ponad czterdzieści stopni temperatury. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Pogotowie. Szpital. Diagnoza: sepsa, czyli ostre zakażenie krwi. I mimo że pani doktor od razu rozpoznała chorobę, mimo że obiecywała przez całą noc walczyć o życie Arka, chłopiec zmarł.

Dzięki Bogu
Kiedy Arek miał się urodzić, państwo Antolakowie mieli już dwóch synów. Po jedenastu latach spodziewali się trzeciego dziecka. – Mąż miał nadzieję, że będzie córka – uśmiecha się pani Alina. – Urodził się trzeci syn. Cieszyliśmy się potem, że dostaliśmy właśnie jego. Arek od początku był inny. Miał cztery lata, gdy nauczył się czytać. Bardzo lubił książki. – Był ciekawy świata – wspomina wychowawczyni. – Chłonął wszystko, co usłyszał na lekcjach. Szybko się uczył. Radosny, pogodny, chętnie pomagał słabszym kolegom. – Kilka dni przed odejściem Arka dziękowałam Bogu, że dał mi tak dobre i mądre dziecko – opowiada mama. – Zastanawia-łam się, kim będzie, co z niego wyrośnie. Czasem jego słowa, kilkuletniego chłopca, brzmiały zabawnie. – Mamo, ty jesteś dla mnie najważniejsza – lubił powtarzać. – Jesteś jedyną kobietą w tym domu i wszyscy mają cię szanować.

Zawsze blisko
On, najmłodszy, miał wpływ na całą rodzinę. Pierwszy zauważył, gdy w domu coś zaczynało się psuć, gdy atmosfera stawała się inna. – Nigdy nie dopuścił, bym się zamartwiała – wspomina mama. – Tak brakuje mi tych jego uścisków, podziękowań za wszystko. Tych chwil, gdy przybiegał radosny, całował i pytał, co się stało. Zawsze był blisko. Nigdy nie chciał, by było mi przykro. Kiedyś po meczu, wrócił spóźniony. – Mamusiu, ja cię bardzo przepraszam, ale dzisiaj straciłem poczucie czasu – tłumaczył. – Wybaczysz mi? Nawet wtedy, gdy już umierał, myślał o mamie i próbował ją pocieszać. Otworzył na chwilę oczy i powiedział: „Mamo, nie płacz. Jak chcesz, zostań tu, a jak nie, to idź do domu. Zrób tak, żeby tobie było lepiej. Ja mogę zostać sam”.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..