Udana wycieczka
Zostawiamy samochód w pobliżu rzeki i ruszamy drogą wśród lasów. Do pierwszego starcia doszło jeszcze przed zakrętem, bo znalazłem świetny drąg, chwyciłem go radośnie w zęby, a tu już Koka podgryza go z drugiej strony. No i biegniemy w bardzo niewygodnej pozycji, szarpiąc patyk, próbując go zawłaszczyć. A dzieci w śmiech. Kuba dopinguje Kokę, a Lola mnie. No tak, dochodzi do starcia, lekko się popychają, a po chwili już mniej lekko. Młodsze kuzynki kompletnie nie zwracają na nich uwagi, bo ładują do wiaderka żołędzie, których tu niemało. Dziadek rzuca nam szyszkę, więc zostawiamy drąg, by ją złapać. Jestem, niestety, drugi...