Kilometry torów, tysiące lampek, setki ludzików, mknące autostradami ciężarówki i dudniące pociągi. To największa sterowana komputerem makieta świata.
Gdy w 1928 roku FIFA, czyli Międzynarodowa Federacja Piłkarska ogłosiła, że odbędzie się turniej, który wyłoni najlepszą reprezentację w piłce nożnej, najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi był Jules Rimet.
Są bardzo szybkie, bardzo nowoczesne i… bardzo bezpieczne. Mkną także w Polsce.
„Mały Gość” przepytał mistrzów olimpijskich z Vancouver. Cztery odpowiedzi… i przepis na mistrza gotowy.
Po pierwsze, jest turniej. Po drugie, gra drużyna. Po trzecie, nikt nie podejrzewa, że ona zwycięży. I najważniejsze, po czwarte, ta drużyna zwycięża lub jest o włos od zwycięstwa.
Nie chodzą w koronach, nie siedzą na tronie, ubierają się całkiem zwyczajnie. W Europie w siedmiu krajach jest prawdziwy król lub królowa.
Najmłodszy był Pele. Najstarszy Roger Milla. Najszybszy Hakan Sukur. A Ernest Wilimowski miał wyjątkowego pecha.