Kilometry torów, tysiące lampek, setki ludzików, mknące autostradami ciężarówki i dudniące pociągi. To największa sterowana komputerem makieta świata.
Frederik Braun spacerował uliczkami Zurychu, gdy zobaczył sklep z małymi kolejkami. Wróciły dziecięce wspomnienia. – Zadzwoniłem do brata bliźniaka Gerrita z pomysłem, że zrobimy największą makietę na świecie – opowiada Frederik. Gerrit z niedowierzaniem popukał się w głowę. Jednak brat nie dawał mu spokoju. I okazało się, że pomysł jest szalony, ale możliwy. Zaryzykowali. Planowali, zbierali fundusze i szukali odpowiedniego miejsca w rodzinnym Hamburgu. Idealne okazały się stare portowe spichlerze. – Chcieliśmy stworzyć coś, co tak samo oczaruje dzieci i ich rodziców – wspomina Gerrit Braun.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.