– A w tamtym domu mieszkał Jurek Kluger - mówił Jan Paweł II, kiedy ostatni raz był w Wadowicach
Siostrę Beatę gnało na misję „od zawsze”. Myślała o Chinach. Znalazła się w Kambodży. Tam na nią czekały bomba, małpa z lusterkiem i wąż w ogrodzie.
– Prawdziwe halo jest w niebie!– mówią oazowicze z Rudy Śląskiej. Dlatego na ich bal– zamiast wampirów, czarownic i diabłów – przybędą święci i błogosławieni.
Własnym głosem przywołuje sikorkę lub puszczyka. W komórce ma empetrójki ze śpiewem ptaków. Między drzewami przeleciała seria zdjęć.
Alinka z trzeciej klasy pierwsza oświadczyła katechetce: „Moja mama zgodziła się, żebym należała do „Adopcji serca”. Ona i jej szkolni koledzy i koleżanki zostali najmłodszymi rodzicami adopcyjnymi Polsce.
Gdy Romka porwał krokodyl, dzieciom nie wolno było odtąd nawet zbliżać się do rzeki.
Siedmioletnia Estera ubrana w łachmany opowiadała o swoim zburzonym domu. – Zapisz moje imię – poprosiła. – Zapisz je sama – powiedziałem, podając notes. – Nie potrafię… Nigdy nie zapomnę tego dziecka. fot. Józef Wolny