Jezus wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce pobłogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba.(ŁK 24,50–51) Jezus nie opuścił swych rąk, wstępując do nieba. Z wysoka błogosławi nam do dziś. Każdego dnia.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę.(Łk 1,41) Taka drobna rzecz – pozdrowienie. A może sprowadzić Ducha Świętego.
Paweł w Jerozolimie „Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom, abyśmy (…) rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie” (Tt 2, 11 – 13)
Zauważyłeś? Jezus zlitował się... i zaczął nauczać. Chleb rozmnożył potem. Dużo ważniejsze jest nakarmienie duszy niż ciała.
Paweł opuszcza Jerozolimę „Łaska Pana Jezusa niech będzie z wami” (1 Kor 16, 23)
Nie wiem, gdzie się kończy zaspokajanie głodu, a zaczyna się obżarstwo. Boję się tego, zastanawiam się, czy już jestem najedzony. Ciągle się boję grzechu. Chcę Boga wielbić, a nie obrażać obżarstwem. Nastolatek
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. (Mt 17, 1-9)
Ostatnio moje dwie koleżanki uskarżały się na chodzenie do kościoła. Mówiły: przecież Bóg jest wszędzie. Równie dobrze możemy modlić się w łazience, bo i tak będzie tam Pana Boga tyle, co w kościele! Zastanawiam się nad tym. Skoro wszędzie jest Bóg, dlaczego musimy chodzić do kościoła? Karolina