Piękne i dobre
Pędziliśmy przez leśne drogi, a dziewczyny tak się cieszyły, że przestały zwracać na mnie uwagę. Język zwisał mi do ziemi, piach się lepił, byłam zziajana do granic wytrzymałości. Nagle wpadliśmy na tak uroczą polanę, że rowery kolejno hamowały. Jęk zachwytu. Niezwykłe brzozy i ich delikatnie rozwijające się listeczki. Głęboki jar, a w nim strumyk z krystalicznie czystą wodą.