Brak radości
		uczestniczę w szkole animatora Ruchu Światło – Życie, ale zastanawiałam się,  czy nie zrezygnować , bo ciężko mi to pogodzić nauką. Napisałam  o tym animatorce prowadzącej szkolenie. Ona odpisała, że na pewno to wszystko pogodzę i wymieniła rzeczy, które ona robi. Wspomniała też , że jej zamiarem jest, abym w tym roku pojechała jako animatorka na oazę dla dzieci.  Oznaczałoby to dla mnie miesiąc poza domem, bo zaraz potem mam kolejny wyjazd na 2 tyg.  Nie umiem zajmować się dziećmi  i w ogóle sobie tego nie wyobrażam. Chciałam sobie trochę odpocząć i zacząć uczyć się do olimpiady. Ale oczywiście Bóg wszystko może itd. Wyglądałoby też na to , że nie potrafię poświecić czasu dla Niego, a na naukę potrafię. Dziś szukałam odpowiedzi  w Piśmie Świętym i natrafiłam na fragment o tym, jak Jezus mówi Piotrowi, żeby pasł Jego baranki. Nie wiem kompletnie, co mam robić. Jest jeszcze jedna sprawa: nie potrafię znaleźć w życiu radości. Wszystkie dni są do siebie podobne, nie mam czasu, by poczytać ciekawą książkę albo obejrzeć  filmu. Nie zależy mi też na kontaktach z osobami z mojej klasy, usprawiedliwiam się zmęczeniem. Napisałabym, że jestem uzależniona od nauki, ale nie wiem , czy to możliwe. Chodzę do szkoły językowej , gram na instrumencie, chodzę na spotkania oazowe. Mieszkam na wsi, więc muszę dojeżdżać. Wiem, że to nie jest dużo, ale to wypełnia cały czas. Uczę się dużo i ciągle,  nie potrafię tego nie robić. Przygotowuje się do jednego konkursu, a nauczycielka innego przedmiotu mówi ,że to nie jest  ważne i powinnam uczyć się do  przyszłorocznej olimpiady. Nie mam prawie żadnej satysfakcji z tego , co robię.
Licealistka