Ojciec Jan Góra po raz pierwszy zaprosił młodych do Lednicy w 1997 roku. A ci co roku tłumnie zjeżdżali pod Bramę-Rybę.
Jana próbowano zgładzić na wiele sposobów. Trucizna, kocioł z gorącym olejem, morskie odmęty. Nadaremnie. To Jan swoją wiarą pożerał przeciwników. Nic dziwnego, że na deser uraczył nas wizją klęski smoka.
Nie chciała, żeby ktokolwiek o niej wiedział. Chciała zniknąć z ziemi bez śladu.