Paweł przeprawia się do Macedonii, czyli stawia stopę na terenie dzisiejszej Europy „Nie zniechęcajcie się w czynieniu dobrze!” (2 Tes 3, 13)
Noszą białe koszule, krawaty, czarne marynarki. Nawet obuwie i kolor skarpetek mają określony. Uczniowie The London Oratory School są umundurowani od stóp do głów.
W locie spędzają całe życie: wędrują, polują, jedzą, piją, a nawet śpią, szybując z wolna kilka kilometrów nad nami. Ich stopa nigdy nie dotyka powierzchni ziemi.
Ulicami Gniezna przeszedł w niedzielę marsz dla życia. Uczestnicy w milczeniu, niosąc tekst encykliki Jana Pawła II „Redemptor hominis” i plakaty „STOP aborcji” apelowali o ochronę życia nienarodzonych.
– Stop! Jeszcze raz – woła reżyser. – Rafał, stałeś tyłem do kamery! – Ale tylko pięć sekund – odpowiada chłopak i szelmowsko się uśmiecha. – Ciągle słyszę jakieś szmery – reżyser czeka na idealną ciszę.
Rany na dłoniach, w tych samych miejscach, w których miał je Pan Jezus, owijał bandażem i zakładał rękawiczki bez palców. Rany na stopach, w boku i na ramieniu okrywał habit.
Potwór jak z kosmosu gramolił się z dna zbiornika w kierunku suchego lądu. Był niewielki, ale fascynujący. Miał rybi ogon, żabie stopy i kształt jaszczura, choć pobieżny rzut oka wykluczał gada.
Poznałam przez bloga mroczną dziewczynę, z którą najpierw dobrze się rozumiałam, pomogła mi, ale potem kontakt był non-stop i tylko wciągała mnie w swoje cięcia, myśli o śmierci, pesymizm i poczucie bezsensu. Wykończona
– Przydarzyła mi się rzecz, której nie umiem wyjaśnić, ani pojąć – pisał młody zakonnik do swojego spowiednika. – Na środku dłoni pojawiło się coś czerwonego wielkości pieniążka. W środku tej czerwonej plamy czuję ostry ból. Najbardziej w lewej dłoni, ale pod stopami też.
Rozgrzany piasek przyjemnie ogrzewał stopy budowniczych fortecy. Początkowo miały stanąć cztery okrągłe wieże, lecz Lidka stanowczo zaprotestowała. – Taki zamek to robota dla przedszkolaków. Stać nas na co najmniej sześć wież i mur obronny – po tych słowach odwróciła się na pięcie w stronę morza.