Poznałam kiedyś nauczycielkę. Przez wiele lat uczyła matematyki. Nie lubiła cwaniaków, takich, którym się nic nie chce, i takich, którzy przy każdej okazji oszukiwali albo kręcili. Mniej zdolnych, którzy się starali, uczyli, ale za nic im nie wychodziło, najczęściej wyciągała za uszy do następnej klasy. Była wyjątkowo wymagająca i, co ciekawe, uczniowie za nią przepadali. Miała swoje metody. Wszyscy je znali i wiedzieli, że pani od matematyki zdania nie zmienia.
więcej z tego numeru »
Pierwsza strona
Poprzednia strona
Następna strona
Ostatnia strona