nasze media Mały Gość 04/2024

Jarosław Dudała/Gość Niedzielny

dodane 25.12.2011 05:00

Tu narodził się Jezus

Po raz pierwszy zobaczyłem ją w nocy. Wyglądała jak warownia z jasnego kamienia, odcinająca się nieregularnym kształtem od granatowoczarnego nieba. Czy to naprawdę tu narodził się Chrystus?

Stoję przed Bazyliką Bożego Narodzenia w Betlejem. To w niej znajduje się grota, w której miał się narodzić Jezus. Skąd wiadomo, że to właśnie tu? Ewangelia nie mówi jasno o żadnej grocie czy jaskini. Ewangelista św. Mateusz mówi, że Trzej Królowie, którzy przybyli, by pokłonić się nowo narodzonemu Królowi Żydowskiemu, „weszli do domu”. Ale to o niczym nie przesądza. Poród mógł przecież nastąpić nagle, w miejscu odpoczynku, na przykład w grocie, a do domu Święta Rodzina mogła przenieść się później. Św. Józef pochodził z pokolenia Dawida, które zamieszkiwało w Betlejem. Miał tam pewnie jakąś rodzinę, która w końcu zlitowała się nad Maleństwem i Jego zmęczoną Matką. Pewności co do groty nie ma, ale...

– Pierwsza wzmianka o niej pochodzi jeszcze z II w. Św. Justyn mówił, że w Betlejem jest grota, w której narodził się Jezus Chrystus – mówi o. Seweryn Lubecki, polski franciszkanin, który kieruje sąsiadującym z bazyliką domem pielgrzyma „Casa Nova”. Dodaje, że w tym miejscu na rozkaz cesarza rzymskiego Hadriana została wzniesiona świątynia pogańska. To ważna wskazówka, bo Hadrian, który prześladował chrześcijan, chciał zatrzeć ich ślady także i w ten sposób, że budował pogańskie świątynie w miejscach chrześcijańskiego kultu. I w tym samym miejscu chrześcijańską bazylikę zbudowała św. Helena, matka cesarza Konstantyna, który w 313 r. wydał prawo kończące prześladowania chrześcijan. – Bazylika została zbudowana specjalnie po to, żeby przykryć grotę – mówi o. Seweryn.

Tu narodził się Jezus   Roman Koszowski/GN

Muzułmanin godzi chrześcijan

Z pierwszej bazyliki zostało niewiele. Większość budowli powstała w VI w. za czasów cesarza Justyniana. – Ale i tak Bazylika Bożego Narodzenia to najstarsza ze świątyń w Ziemi Świętej – podkreśla o. Seweryn. Lata jej świetności to czas krzyżowców. Pozostawili oni po sobie poczerniałe dziś mozaiki. Jednak najdłużej świątynią władali muzułmanie, którzy nadali jej kształt twierdzy. – To cud, że jej nie zburzyli, nie zamienili w meczet – dziwi się o. Lubecki. Dziś bazylika jest własnością prawosławnych Greków. Korzystają z niej także prawosławni Ormianie, zaś ze strony katolickiej jej opiekunami są franciszkanie. – Nasza trwała obecność w tym miejscu zaczęła się w XIV w. – mówi o. Seweryn. To przykre, ale trwające wiekami spory chrześcijan różnych wyznań o bazylikę przeciął dopiero w XVIII w. muzułmanin – sułtan turecki. Katolicy mają jedynie prawo sprawowania czterech Mszy dziennie i tylko w Grocie Bożego Narodzenia. Co pewien czas w bazylice dochodzi do bijatyk między zakonnikami, zwłaszcza między Grekami i Ormianami. Najczęściej mają one miejsce 28 grudnia – w jedyny dzień w roku, gdy wszystkie wyznania mają razem czyścić bazylikę po bożonarodzeniowym szczycie pielgrzymkowym. Miotły przestają wówczas służyć tylko do zamiatania, a do świątyni przyjeżdżają medyczne ambulanse. Z powodu braku porozumienia w bazylice nie ma remontów, a przydałyby się one zwłaszcza jej dachowi.

W celowniku snajpera

Jeszcze bardziej dramatyczne chwile bazylika przeżywała wiosną 2002 r. To było w czasie drugiej intifady, czyli powstania palestyńskiego. W Betlejem gruchnęła wieść, że do miasta jadą oddziały izraelskie, że będą aresztowania. Około 200 Palestyńczyków, w większości uzbrojonych, zabarykadowało się w świątyni. Liczyli, że Izrael nie ośmieli się szturmować jednego z najważniejszych chrześcijańskich kościołów. – Byłem wtedy z 20 innymi franciszkanami w naszym klasztorze, który tworzy jeden kompleks z bazyliką, katolickim kościołem św. Katarzyny i klasztorami Greków i Ormian. Myśleliśmy, że wszystko szybko się skończy. Trwało to 39 dni – wspomina o. Lubecki. Palestyńczycy koczowali głównie wewnątrz bazyliki. Wojsko izraelskie otoczyło świątynię, dookoła rozlokowano snajperów, którzy zastrzelili 8 okupujących. Śmierć poniósł też świecki zakrystian Ormianin, który nocą próbował chyłkiem wymknąć się z zablokowanej świątyni. Były problemy z żywnością, wodą, higieną (ponad 200 osób musiało korzystać ze stosunkowo niewielu toalet w klasztorach). Działały natomiast telefony komórkowe. Dzięki temu dźwiękowe korespondencje o. Seweryna z oblężonej bazyliki ukazywały się w wielu mediach, nie tylko w Polsce. W końcu Palestyńczycy i Izraelczycy doszli do porozumienia. Część okupujących mogła się udać do zarządzanej przez Palestyńczyków Strefy Gazy (przy granicy z Egiptem). Innych przyjęło kilka państw europejskich.

Tu narodził się Jezus   Roman Koszowski/GN

To ta grota

Wchodzimy do bazyliki. Wejście było niegdyś wysokie, okazałe. Teraz widać tylko, jak potężna brama była dwukrotnie pomniejszana, zamurowywana. Dziś do świątyni wchodzi się przez drzwiczki, które mają niewiele ponad metr wysokości. Pierwsza prawda, której pielgrzym uczy się w betlejemskiej bazylice, brzmi: „Jeśli naprawdę chcesz spotkać Boga, musisz się schylić, uniżyć, spokornieć”. We wnętrzu panuje półmrok. Cztery rzędy kolumn wyznaczają bieg pięciu naw. Tylko u dołu widać, że te podpory zbudowane są z jasnego kamienia. Powyżej linii wzroku są już jakby okopcone. Także ściany dawno nie widziały malarskiego pędzla. Nie ma stropu. Dobrze widoczne są poczerniałe belki, podtrzymujące sfatygowany dach. Od razu widać, że świątynia należy do chrześcijan prawosławnych – w głębi widać ikonostas, wiszą mosiężne lampy. Pod głównym ołtarzem znajduje się Grota Bożego Narodzenia.

Ma jakieś 4 metry szerokości i nie więcej niż 10 metrów długości. W centralnym miejscu znajduje się dosunięty do ściany stół ołtarzowy. Nad nim – półokrągła ikona. Świetlne refleksy sprawiają, że trudno zobaczyć, co się na niej znajduje. Pod płytą ołtarza widać wnękę, osłoniętą złotymi tkaninami i oświetloną mnóstwem oliwnych lamp. Jej podłogę osłania marmur, do którego przymocowana jest srebrna, czternastoramienna gwiazda. To ona wyznacza miejsce, w którym narodził się Bóg-Człowiek. Czternaście promieni symbolizuje trzy razy po 14 pokoleń, które – według biblijnego rodowodu Jezusa – minęły od Abrahama do Jezusa. W środku gwiazdy znajduje się otwór w podłodze. Jest ciemny, nie widać jego dna. Myślę: to tak jak z Jezusem – zobaczyliśmy Jego człowieczeństwo, tak jak się widzi światło gwiazdy, ale widzialnemu człowieczeństwu towarzyszy jakąś głębia – Bóstwo, którego tajemnicy nie jesteśmy w stanie dostrzec.

Dom chleba, dom mięsa

W krypcie znajduje się jeszcze ciasne, skalne zagłębienie, w którym ustawiony jest drugi ołtarz. To Kaplica Żłóbka. W niej Mszę św. odprawia Mirek, młody ksiądz z Dąbrowy Górniczej. Przyjechał do Ziemi Świętej, by tam zostać franciszkaninem. – Patrzcie, tam jest gwiazda, tam Maryja urodziła Jezusa, tam odpoczywała po porodzie. A tu, gdzie stoi ołtarz, stał żłóbek. Za chwilę stanie się to samo, co 2000 lat temu. Jezus znowu będzie tu leżał na ołtarzu, tak jak wtedy leżał tu w żłóbku. Zawsze mnie to porusza, kiedy odprawiam tu Mszę św. – mówi Mirek w najkrótszym kazaniu, jakie kiedykolwiek słyszałem. Eucharystyczne skojarzenia budzą też nazwy Betlejem w używanych tam językach. Po hebrajsku Betlejem oznacza: „dom chleba” (Bejt Lehem), ale po arabsku – „dom mięsa” (Bajt Lahm). A przecież podczas Mszy chleb staje się Jezusowym ciałem, czyli mięsem – tak dosłownie napisał św. Jan w Ewangelii. Z Groty Narodzenia przechodzimy do przylegającego do bazyliki katolickiego kościoła św. Katarzyny. Ma ledwie około 100 lat. Po drodze są jeszcze dwie krypty. Jedna z nich to Grota Niewiniątek – dzieci zamordowanych na rozkaz Heroda, który miał nadzieję, że będzie wśród nich mały Jezus.

Tu narodził się Jezus   Roman Koszowski/GN

Język Jezusa

Druga krypta dedykowana jest św. Hieronimowi. To starożytny Ojciec Kościoła, który 40 lat spędził w Betlejem jako pustelnik. Pracował tam nad pierwszym porządnym przekładem Pisma Świętego na język łaciński. Tak powstała Wulgata – przekład, który przez stulecia był traktowany niemal na równi z oryginałem. Ten sporządzony był głównie po hebrajsku, w grece i po aramejsku – w języku, którego najpewniej używał Jezus. (W Betlejem spotkałem sklepikarza, należącego do niewielkiej społeczności syryjskiej, która nadal używa tego języka). Kościół św. Katarzyny jest inny niż bazylika, jasny. Spotykam w nim młodych Japończyków. Fumiya, Akane i Naoko nie są religijni. – W Betlejem interesuje nas architektura, no i mur, który je oddziela od Jerozolimy – przyznają. W zrekonstruowanych, średniowiecznych krużgankach kłębią się pielgrzymi. Najwięcej jest Włochów, Polaków i Rosjan. Do o. Seweryna podchodzi chrześcijanka z Indii. Mówi: – Father, give me blessing (Ojcze, pobłogosław mnie). Franciszkanin modli się przez chwilę. Hinduska pochodzi z regionu Indii, w którym chrześcijanie cieszą się pokojem. Dodaje jednak, że w innych regionach hinduiści mordują ich i zmuszają do wyrzeknięcia się wiary w Narodzonego w Betlejem. Boże, daj pokój Indiom. Daj pokój Ziemi Świętej. I wszystkim ludziom dobrej woli.


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..