Christian Ibrahim Giacamanmieszkaniec Betlejem właściciel warsztatu produkującego pamiątki
Z powodu wojny i ciągłych niepokojów jakoś brakuje nam już nadziei. Nawet nie mamy ochoty myśleć o Świętach Bożego Narodzenia i o tym, żeby się do nich przygotowywać. To jest trudny czas dla nas i dla turystów, którzy chcą nas odwiedzić. Nie wiem, co będzie za kilka tygodni, czy za kilka miesięcy. 
Obecnie nasze pamiątki prawie w ogóle się nie sprzedają. Sklep mamy otwarty, a niewiele osób jest nimi zainteresowanych. To wielki problem dla nas, mieszkańców Betlejem. Mieliśmy nadzieję że ten rok będzie inny, a wygląda na to, że znowu nie. 
Życie w Betlejem jest od kilku lat bardzo trudne. Cały czas musimy przebywać w pobliżu miasta. Nie możemy pracować poza Betlejem. Nawet z dziećmi nie możemy wyjechać za miasto na mały piknik. Czujemy się tu jak w więzieniu. 
Tylko do naszej Bazyliki Bożego Narodzenia chodzimy niezależnie od tego, jakie mamy problemy. 
Hanna Mitrimieszkaniec Betlejem właściciel sklepu z pamiątkami 
Jestem wyznania greckokatolickiego, a moja żona jest katoliczką. Boże Narodzenie świętujemy więc w obydwu obrządkach. Owszem, przygotowujemy się do Świąt. W naszym domu i w sklepie stawiamy drzewko bożonarodzeniowe. Dekorujemy je i oprócz tego robimy jeszcze inne różnego rodzaju dekoracje. 
Ale na razie nikt o tym nie myśli, bo sytuacja nie jest najlepsza. Ostatnio w Strefie Gazy znowu zabito 15 osób. Tu, w Betlejem jest raczej spokojnie. 
Może jednak już niedługo zawiesimy dekoracje, lampki?... Przed Świętami Bożego Narodzenia nie mam w sklepie większego ruchu niż zazwyczaj. Ruch zaczyna się wtedy, gdy do Betlejem przyjeżdża patriarcha albo prezydent Palestyny.
 
		
				
	
				
					
	
				
				
				
		
		
	
			
	
		oceń artykuł