Dziwny tytuł? „Dress code” to z angielskiego, odpowiedni sposób ubierania się.
Dress code to zbiór – dość ścisłych – reguł, jaki strój wolno i jakiego nie wolno zakładać do biura, na spotkanie służbowe itd. Nie wierzycie? Że niby dorosłym wolno wszystko? Otóż nie. Nie wolno. Nie wolno łamać zasad dobrego smaku, kultury. Nie wolno na spotkanie z ważnym klientem ubrać się w krótkie spodenki i topik w czerwone kropki. To NIESTOSOWNE.
Co ciekawe, ponieważ nie każdy z nas rodzi się z wrodzoną umiejętnością dobierania ubrania do zachowania i sytuacji, poważne firmy, którym zależy na wizerunku, organizują spotkania ze stylistami. Styliści tłumaczą pracownikom, jak i z czym łączyć, żeby nie wyglądać na modowego gbura czy ignoranta. Uczą po prostu modowego savoir-vivre’u. Bo savoir-vivre, czyli umiejętność odpowiedniego zachowania, opłaca się i pracownikowi, i pracodawcy. A co mają do tego młodzież i wakacje? Ano wiele.
Bo to wy, w ciągu roku szkolnego, chcąc nie chcąc, dostosowujecie się do szkolnego „school code”: I raczej nie zakładacie amarantowych sukni-bombek, czy legginsów na język polski. Po prostu nie wypada. Ale wakacje? Wakacje to odpoczynek, ale i odrobina szaleństwa. I zgoda. Warto jednak pamiętać, że odrobina nie oznacza całej beczki. A co za dużo, to – jak mówią babcie – niezdrowo. Warto więc, wybierając się na wakacje, zastanowić się, czy rzeczywiście moda lansowana w kolorowych magazynach jest fajna? Czy pasuje do mnie? I czy... naprawdę mi się podoba? Więc jak się ubrać choćby na plażę? Oczywiście nie w szkolny mundurek.
Byłoby to NIESTOSOWNE. I chyba dość zabawne. Ale na luźnego, wakacyjnego grilla nie zakładajmy też ciuszków, które przypominają bieliznę. Bo to też NIESTOSOWNE. Wakacyjny „dress code” to wakacyjne kolory, zwiewność, lekkość, dużo ozdób (bo kiedy je nosić, jak nie teraz), ale nie przesyt i nie golizna. I pamiętajmy: plaża to plaża – rządzi się słusznymi kostiumowymi prawami. Ale plaża kończy się tuż przy jej wyjściu. Więc królowanie kostiumu kąpielowego również. Nie ma nic bardziej obciachowego niż wczasowicz po plażowaniu zmierzający na kwaterę czy do pensjonatu w kostiumie kąpielowym.