Hau, Przyjaciele!
Pani wróciła nieco wcześniej z pracy i wykorzystała ten czas na lepienie pierogów. Moim zdaniem najlepsze są z mięsem, ale któż by się liczył ze zdaniem psa? Dobrze, że Kuba mnie popiera. Paulina odłożyła zadania i przyszła do kuchni pomagać. Bo u nas wszelkie gotowanie czy pieczenie to jednocześnie czas ważnych rozmów. „Jedna z koleżanek opowiadała dzisiaj o swoich lękach. Ma ich cały zbiór. Boi się nauczycieli, klasówek, sprawdzianów, ale też tego, co inni o niej myślą. Boi się przyszłości, czy dostanie dobrą pracę, czy ktoś ją pokocha, czy założy szczęśliwą rodzinę. Paraliżuje ją strach o zdrowie bliskich, bardzo się boi ciężkiej choroby, nie mówiąc o śmierci bliskich.” Pani z zapałem wałkowała ciasto, zręcznie wykrawała kółeczka i milczała. Aż ją Paulina spytała, że słyszała, co córka mówiła. „Pewnie, że słyszałam i ciekawi mnie, jak skomentowałaś te problemy.” Paulina dosyć nieskładnie tłumaczyła, że tylko wyjaśniła koleżance swoje podejście do sprawy. Gdy strach przed sprawdzianem czy nauczycielem jest zbyt mocny, to sobie tłumaczy, że 45 minut szybko mija. Nie ma sensu bać się nauczycieli, bo to zwyczajni ludzie, fizycznej krzywdy nie zrobią, a ich krzyki czy surowość można osłabić, jeśli się ma wyobraźnię na miarę Ani z Zielonego Wzgórza. Pozostałe lęki nie pomogą w niczym, a bardzo męczą, więc lepiej je skasować. „Oj, córciu, widzę, że masz zdrowe podejście do życia. Tylko pamiętaj, że lęk nie zawsze jest logiczny, czasami trudno go rozumowo wyrugować z głowy.” Rozejrzałam się po naszej ciepłej, jasnej kuchni i pomyślałam, że tu też tkwi poczucie pewności siebie Pauliny. Ja na spacerach z Panem nie boję się nawet dogów, bo wiem, że mnie obroni. Poza tym słyszałam, że Pan Jezus zapewnił, że dobry Bóg dba nawet o wróble. My, psy, jesteśmy większe, pożyteczniejsze, więc kompletnie nie musimy się ani bać, ani martwić. Niech ludzie biorą z nas przykład. Cześć. Astra