Lionel Messi strzelił wczoraj trzy bramki w meczu z Viktorią Pilzno. W sumie dla FC Barcelony zdobył już 202 gole.
Po strzeleniu gola nie padają efektownie na murawę. Nie robią też salta w tył. Wznoszą wysoko ręce i spoglądają w niebo.
W swoim pierwszym meczu 9-letni Iker wpuścił… pięć goli. Siedem lat później prosto z lekcji rysunku trafił do „galaktycznego” składu Realu Madryt.
Biały koń Billy ratuje piłkarzy, kibiców i Puchar Anglii. Napastnik z ławki rezerwowych zostaje superbohaterem. A gol Niemców doprowadza do łez przyszłego profesora.
Koszulkę FC Barcelona z numerem 11 założy Ousmane Dembele. Wcześniej ten numerek nosił Neymar Jr., który strzela już gole w Paryżu.
Co miesiąc układają kostkę Rubika – kto szybciej. Co tydzień strzelają gole – kto więcej. Codziennie przyjaźnią się ze św. Tarsycjuszem – kto mocniej.
Nigeryjczyk Obafemi Martins cieszy się (w powietrzu) po strzelonym golu w meczu hiszpańskiej ligi – Primera Division. A jego drużyna pnie się w górę tabeli.
Pomocnik Lazio Rzym Anderson Hernanes po zdobytym golu wywija salto. No bo jak się nie cieszyć po bramce… A jak się cieszyć? Oto kilka znanych sposobów.
Bramki nie mają poprzeczek, zawodnicy zmieniają połowy boiska po każdym golu, a bramkarze mogą łapać piłkę nie tylko w polu karnym. Tak wyglądały początki piłki nożnej.
Do bramki przeciwnika trafia średnio co 43 minuty. W jednym meczu strzelił 9 goli. W dziewięciu meczach 17! – W czym tkwi sekret? – zapytał dziennikarz. – W ciężkiej pracy – odparł piłkarz.