Zamki nieraz kapitulowały bez walki. Zwłaszcza gdy były małe, oblegających wielu, a na odsiecz nie było co liczyć. Twierdza Szigetvar stawiła opór. Załoga straceńców być może ocaliła kawał Europy.
Przez tysiące lat na portret mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi, bo trzeba było go namalować lub wyrzeźbić. Od czasu gdy ludzie wynaleźli fotografię, nie ma prawie człowieka, którego nie znalibyśmy z widzenia.
Cesarz Hadrian pisał do rzymskiego senatu sprawozdanie z wojny z Żydami, którą właśnie zakończył. Zwyczajowo taki raport zaczynał się słowami „cesarz i wojsko mają się dobrze”. Tym razem ten zwrot pominął, bo wojsko nie miało się dobrze.
Do portu na wyspie Saint Lucia zawinął nadpalony i pokryty popiołem wrak statku. Skąd przybywacie? – zapytali przerażeni ludzie. – Z piekła – odpowiedział kapitan.
Miasto przedstawiało straszny widok. Zgliszcza domów dymiły od wielu dni, a niepogrzebane zwłoki leżały niemal wszędzie. Razem z ludźmi konała ich stolica – święte Jeruzalem.
Rozmowa z Markiem Koprowskim, podróżnikiem, redaktorem "Gościa Niedzielnego"
Poszukiwacze zamkowych duchów tracą z oczu ducha zamku.
Zależało mu na Rzeczpospolitej, a nie na sławie. Dziś jego imię sławi hymn Rzeczpospolitej.