Dźwięk góralskich skrzypiec kołysał ich do snu. Przygrywał tata Władysław. Dziś cała rodzina swoimi występami zachwyca publiczność na całym świecie.
„Auto”, „Ziemniak”, „Halo, hali, podwórko się pali”.
Bez medalika jestem jak bez kamizelki kuloodpornej mówi ojciec Stanisław Jarosz, paulin, proboszcz z Włodawy
„Jestem w lesie”, oznacza zagubienie, brak orientacji. Nie dla skauta. Gdy taki wchodzi do lasu, staje się prawdziwym KIMŚ.
Za pierwszym razem każdy się boi. Traci grunt pod nogami i zaczyna lecieć w dół. Nagle delikatne szarpnięcie i opada powoli. Chce spróbować jeszcze raz.
Po 4 minutach od zgłoszenia są już powietrzu. Latające karetki to prawdziwa elita wśród ratowników.
Matko Boska z Loreto, módl się za mieszkańców Włoch.
Tu czas się zatrzymał. Ulicami wiatr przerzuca śmieci, puste okna straszą porwanymi firankami. I wszędzie niepokojąca cisza.