Tu czas się zatrzymał. Ulicami wiatr przerzuca śmieci, puste okna straszą porwanymi firankami. I wszędzie niepokojąca cisza.
Czy baśń może tłumaczyć najgłębsze tajemnice chrześcijaństwa? Tak! Najlepszym dowodem są „Opowieści z Narnii”.
Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszym (J 15, 1–2) Boli? To dobrze. Oczyszczanie zawsze boli.
Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie (Mt 25, 36) Nagiego trzeba przyodziać, a nie przyznawać mu prawa do chodzenia nago.
Dlaczego gaśnie wieczna lampka przy tabernakulum? Dlaczego z ołtarza znika obrus? Dlaczego przed kościołem płonie ognisko?
Robi wrażenie, co? Jeśli coś zasługuje na nazwę „scena monumentalna”, to właśnie ten obraz.
Mieć wolność to mało. Trzeba być wolnym.
Szczera dobroć, niezwykła łagodność i ogromna serdeczność – tak zapisał się w pamięci wiernych.