Sama sobie winna
Bardzo podobał mi się pewien kolega. Kochałam się z nim skrycie. Przyjaciółka trochę wiedziała, ale niedokładnie. Spytała, czy byłabym zła, gdyby próbowała go sobą zainteresować. Powiedziałam, że spoko, że nie mam nic przeciwko. W środku wszystko we mnie krzyczało, że ja go kocham. Ona pytała jeszcze kilka razy, zawsze zapewniałam, że nie ma sprawy, no i zostali parą. Cierpię straszliwie. W dodatku ona szczegółowo opowiada o ich spotkaniach. Nie wychodzę do ludzi, siedzę w domu, płaczę. Samotna jazda na rowerze nie pomaga. Czuję, że ja i on jesteśmy sobie przeznaczeni.
Gimnazjalistka