Nie ma w niej ani grama stali. Jest wysoka na 111 m. Z jej szczytu przy dobrej pogodzie widać Tatry.
Tysiące wzorów, kolorów, kształtów. Szklane, lustrzane, niepowtarzalne. Wszystkie ręcznie robione.
Arabski kierowca prowadzi autobus linii nr 75 z centrum Jerozolimy na Górę Oliwną. Wie, gdzie należy wysiąść, by trafić do domu prowadzonego przez polskie siostry.
No i skończyło się. Co zostało? Plecak pielgrzyma w kącie pokoju, czerwona diecezjalna koszulka pełna podpisów, masa nowych znajomych, wspomnienia. I… no właśnie. Coś jeszcze. Coś dużo głębszego.
Niejedna twierdza obroniła się dzięki bohaterstwu załogi. Była jednak i taka forteca, która ocalała dzięki odwadze kobiety.
Uciekła z kuzynkami. Kilkaset kilometrów przez rzekę i busz. Potem samolot i jeszcze pięć dni w zamkniętym tirze. Dokąd? Nie wiadomo. Byle daleko od wojny.
27 grudnia po raz pierwszy obchodzimy nowe święto państwowe upamiętniające zryw Polaków przeciwko Niemcom z lat 1918–1919.
Angelina dwa razy cudem uniknęła śmierci. - Może w Bułgarii mam jeszcze coś do zrobienia? - pomyślała
Najpierw trafili do Iranu, stamtąd część do Indii, a większość do Afryki. Mieli tam wszystko. I kościół, i bibliotekę, i teatr, i harcerstwo, i szkołę. I cmentarz.